Był rok 1649, Anglia. Król Charles I jeszcze panuje lecz nie rządzi. Co się dzieje. Oto kilka cytatów z angielskiego parlamentarnego przepychania w sprawie:
-
Król nie pasuje do urzędu (do not fit)
-
Oskarżany o działanie przeciw ludowi (nałożył drakońskie podatki wobec przygotowań do wojny)
-
Oskarżony o zdradę (wobec rokowań z Francją i Szkocją, w sprawie przygotowań do walki o odzyskania panowania nad zbuntowaną przeciw niemu Anglią
Ówczesny status króla i stan ustrojowo-prawny
Król Angli Charles I był władcą absolutnym. Cokolwiek chciał mógł uczynić. Chciał mieć parlament i tolerował to. Zechciał aby reprezentanci ludu też się tam znaleźli, działała Izba Gmin. Potrzebował pieniędzy – darł je z poddanych, specjalnie o ich los się nie zatroszczywszy. Uznał, że wypowie wojnę – nawet nie ukrywał, jak gardzi tymi którzy mu odradzali. Etc. etc.
Odpowiedzialność króla Angli, była taka jak pośród innych królów epoki: przed Bogiem i historią.
Anglia już w owym czasie miała “konstytucję” z woli króla oraz wiele przepisów prawa (choćby Magna Carta). To prawda.
Jednak ponad tym wszystkim rozciągała się niczym nie ograniczona władza Jej Królewskiej Mości. Wiedział o tym król (do tego zadania był przygotowany przed objęciem tronu), jego poddani i niewielu desperatów rozumiało wówczas, że może być jednak inaczej.
Oliver Cromwell – desperat mimo woli
Był poddanym króla Angli, członkiem Izby Gmin. Ze względu na swoje pochodzenie (urodzenie) był oczywistym parweniuszem w owych układach towarzyskich. Swoją pozycję zawdzięczał wykształceniu, inteligencji i pewnie dopisywało mu szczęście także. Zamieszany w przepychanki parlamentarno-ekonomiczne, wyorbitował w kategoriach czysto polityczno-ustrojowych, gdzie został ostatecznie przywódcą opozycji wobec partii królewskiej.
Niniejszy materiał nie zajmuje się precyzyjną i wierną historycznym faktom analizą polityki Angli, czy losami jej ówczesnego monarchy. Jest raczej powierzchowną kopią zdarzeń, wklejoną w kontekst współczesnych wydarzeń dziejących się gdzie indziej. Jednak ze względu na prawie 100% podobieństwo (ówczesnych i współczesnych) zdarzeń, powoduje, że zainteresowanie tematem może być stymulujące.
Do czego? Przeczytajmy z uwagą.
Parlament Angli uznał (ze względu na litość wobec parlamentarzystów, mniejsza już o to jak upichcono tę większość), że królowi należy wytoczyć process zwany “impeachment” – to jest postępowanie o zdjęcie z urzędu.
Process rozpoczęto, króla doprowadzono do miejsca publicznego sądzenia pod strażą i odczytano oskarżenie (patrz wyżej).
Wyobrażam sobie zaskoczenie króla i jego zwolenników, kiedy okazało się, że to jest tylko z pozoru inscenizacja sądu – tak to nazwano – ale z procesem sądowym, nawet znanym ówczesnym obyczajom, to już nic wspólnego nie ma.
Królowi nawet przez krótki moment wydawało się, że jak to w sądzie, podsądny będzie mógł “coś” powiedzieć na swoją może nie tyle obronę co usprawiedliwienie. Nawet wykonał ruch aby takie przemówienie rozpocząć. Ale gdzie tam: to nie w tym sądzie, nie w tym czasie i miejscu. A zwłaszcza NIE wobec Króla Angli. Jaka tam Magna Carta.
Król Angli Charles I został skazany za zdradę i wkrótce stracony (30 stycznia 1649). Ach cóż za sezonowe skojarzenia.
Oliver Cromwell mógł był być obwołany królem. Złożono mu nawet tego rodzaju propozycję. Wygląda na to, że Oliver Cromwell był być może desperatem, który zdolny był odstąpić od wierności swemu monarsze w imię wyższego dobra – jak byśmy to ujęli dzisiaj. Był też z pewnością nadprzeciętnie ambitny. Był również bardziej niż inteligentny. Propozycję przyjęcia korony wyśmiał, uzasadniając a jakże ważniejszym interesem Angli, gdzie rządzić miała demokracja, etc, etc.
Jako Lord Protektor, dożył spokojnie swoich dni, sprawując władzę absolutną, wykorzystaną dość rozsądnie, jak na okoliczności z którymi realnie musiał się układać.
Co chciał na swoją obronę powiedzieć Król Angli:
-
To zgromadzenie ani ten “sąd” nie mają tytułu prawa do tego aby sądzić króla (brak właściwości sądu)
-
Zarzuty które wytoczono wobec monarchy są fałszywe z założenia (dzisiaj powiedzielibyśmy sfabrykowane); król mógł robić to, co uznał za stosowne do wykonania i nikt ani cokolwiek (oprócz siły która jest większa od królewskiej), nie może mu tego zakazać, ani tym bardziej sądzić
-
Wojna, której nie zdążył nawet rozpocząć, przeciwko Szkocji, była w interesie Królestwa (domyślnie zdrajcami są ci, którzy się jej sprzeciwiali).
Ani Król Angli, (ani wielu innych sądzonych podobnymi scenariuszami) nie mieli szans się bronić. Ci, którzy takie szanse jednak otrzymali i tak w takim sądzie przegrywali swoje racje. Nawet jeżeli mieli argumenty to i tak brakowało im siły do ich wyparcia na powierzchnię, na której dominowały już argumenty siły. Stojącej niestety na poprzek wszelkich argumentów.
Królowi Angli Charles’owi I-szemu nie pozwolono się bronić. Ocenzurowano Go. Przemilczano. A właściwie czego obawiali się sprawcy? Być może ta prawda, jakoś ich jednak bodła, kłuła, zawstydzała. Oni wtedy mieli poczucie wstydu, kiedy czynili zło. Ale właściwie czym jest wstyd?
Marcisz Bielski GH/USA 2/08/2021