JAN PAWEŁ II – CZY BÓG DLA NASZYCH CZASÓW ?

JanII

(Odcinek trzeci – patrz „Plotki…” z 25 marca 2011 r. – zakończyłem opisem pierwszych godzin po wyborze kardynała Wojtyły na papieża, w tym czterech „drobnych rzeczy”, które go natychmiast odróżniły od wszystkich jego poprzedników).

JanII
Obok tych czterech „drobnych rzeczy, było już na samym początku jego pontyfikatu widoczne coś więcej. Pierwszą ważną decyzją, która nadała Janowi Pawłowi n cechę Boską, choć się o nią w ogóle nie starał ani prawdopodobnie o niej nie myślał, było postanowienie o odbyciu pielgrzymek obejmujących cały świat. Już dawno, w jednym z wydań moich „Plotek…”, sformułowałem nieśmiałą hipotezę, że dzięki telewizji Jan Paweł II stał się widoczny całemu światu NA ŻYWO I RÓWNOCZEŚNIE WE WSZYSTKICH MIEJSCACH TEGOŻ ŚWIATA a wiec, że posiadł przymiot Boski -WSZECHOBECNOŚĆ. Na zarzut przyjaciół, że telewizja z boskością nie ma nic wspólnego, ponieważ wynalazł ją człowiek, odpowiadałem: „Tak, to prawda, telewizję wynalazł człowiek, ale człowieka stworzył Bóg, w dodatku ‘na obraz i podobieństwo swoje’, a Jan Paweł II wykorzystał genialnie, wręcz bosko, globalną cechę telewizji do swojej misji”.
 
Ale Jan Paweł II był natchniony jeszcze głębszą ideą, niż ja mu przypisuję. Wiedział on oczywiście, że Paweł VI (pontyfikat 1963-1978) był pierwszym papieżem, który podróżował zagranicę, który odwiedził wszystkie kontynenty i którego udział w sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku na jesieni 1965 roku, był transmitowany na żywo przez telewizję prawie na cały świat – z wyjątkiem niektórych krajów muzułmańskich i krajów „za żelazną kurtyną”. Jednakże polski papież chciał czegoś więcej, on pragnął, by zwykli ludzie MOGLI GO DOTKNĄĆ. Wiadomo, że ci „zwykli ludzie” najczęściej byli odpowiednio dobrani, jednakże stanowili oni „lud Boży”, a nie tylko reprezentowali najwyższe elity. Tak czy owak, liczebnie, to już były masy, i jest mnóstwo ludzi, którzy mogą się pochwalić różańcami czy innymi pamiątkami wręczonymi im osobiście przez polskiego papieża albo też zamienieniem z nim słów paru czy też przedstawieniem mu swoich dzieci. Każda pielgrzymka papieża była wydarzeniem wszechświatowym.
Wszystko to graniczyło z cudem. Dla Polski, DWA cudy były widoczne natychmiast po wyborze. Tu podkreślmy, że pierwsza dekada pontyfikatu Jana Pawła II w ogóle była pełna cudów. Oczywiście, ze przy takiej ocenie natrafia się na sprzeciw, ze nie były to żadne cuda a tylko zbiegi okoliczności albo przypadki. Tego nie neguje, ale ponieważ chodzi tu o przywódcę religijnego, w dodatku Polaka, a my kochamy mistycyzm, to popuśćmy wodze fantazji i przyjmijmy, że to były cudy, zwłaszcza, że FAKTEM HISTORYCZNYM JEST, iż wydarzyły się one nie kiedy indziej tylko w czasie pontyfikatu naszego papieża.
 
Pierwszym cudem był oczywiście sam wybór jego osoby na papieża, cudem następnym zaś była jego pielgrzymka do Polski, która nastąpiła zaledwie w osiem miesięcy po wyborze, w czerwcu 1979 roku. A cud z pielgrzymką nastąpił w okolicznościach, których wówczas nie znaliśmy, a które zapowiadały inny cud – upadek Związku Radzieckiego. Polegało to na tym, że BREŻNIEWOWI NIE UDAŁO SIĘ ZAPOBIEC WIZYCIE PAPIEŻA W POLSCE. CHOĆ MU OGROMNIE NA TYM ZALEŻAŁO.
Tad Szulc, już nie żyjący amerykański dziennikarz polskiego pochodzenia, który pisał po angielsku, autor wydanej w polskim tłumaczeniu książki pt. „Jan Paweł II -Biografia” (Prima, 1996, Warszawa) tak to ujął: „Breżniew był zdania, że reżim warszawski w nie dość stanowczy sposób przeciwstawia się podziemnym grupom opozycyjnym, otwarcie flirtuje z Kościołem, a do tego jeszcze zezwala na wtargnięcie papieża do Polski. Widział w tym oczywiście ‘zagrożenie strategiczne’ i dlatego stwierdził, że czas najwyższy przywołać polskich towarzyszy do porządku.
„Na początku 1979 roku, jeszcze zanim episkopat polski wystosował zaproszenie do Jana Pawła II , Breżniew zadzwonił do pierwszego sekretarza PZPR, Edwarda Gierka. Tak zapamiętał Gierek tę dziwną, nawet jak na komunistyczne standardy, rozmowę:
 
Brezniew Jeszcze przed wizytą kardynała Wyszyńskiego u mnie, w czasie której powiadomił mnie o formalnym zaproszeniu Jana Pawła II i prosił o jej potwierdzenie, zadzwonił Breżniew. Powiedział, iż słyszał, że Kościół zaprosił papieża do Polski. ‘I co wy na to ?’ – spytał. Odpowiedziałem: ‘Przyjmiemy go godnie’. ‘Radzę wam, nie przyjmujcie go, bo będziecie mieli z tego wielkie kłopoty’ – odrzekł Breżniew. ‘Jak mam nie przyjąć papieża Polaka – odpowiedziałem – skoro większość Polaków jest wyznania katolickiego i dla nich jego wybór jest wielkim świętem ? Poza tym, jak sobie wyobrażacie, co powiem ludziom, dlaczego zamykam przed nim granicę ?’. ‘Powiedzcie papieżowi, on mądry człowiek, żeby oświadczył publicznie, że nie może przyjechać, bo zachorował’. ‘Ja niestety, towarzyszu Leonidzie – stwierdziłem – nie mogę tego zrobić. Ja muszę Jana Pawła II przyjąć’. Usłyszałem wtedy: ‘Gomułka był lepszym komunistą, bo Pawła VI nie przyjął w Polsce i nic się strasznego nie stało. Raz już brak zgody przeżyli Polacy, to przeżyją, jeśli i tego papieża nie wpuścicie’. ‘Rozum polityczny dyktuje mi jednak konieczność jego wpuszczenia – stwierdziłem’. ‘Róbcie więc jak chcecie, byle byście wy i wasza partia nie żałowali później’ – to powiedziawszy, skończył rozmowę'”.
 
Tyle Gierek. Oczywiście że argument Breżniewa dotyczący odmowy Gomułki „wpuszczenia” do Polski Pawła VI był bezsensowny, ponieważ Paweł VI nie był Polakiem, ale powstaje pytanie, skąd Gierek miał tyle odwagi, żeby się przeciwstawić Breżniewowi ? Może stąd, ze nie powiadomienie Breżniewa o zaproszeniu Nixona do Polski w 1972 roku nie przyniosło negatywnych konsekwencji ze strony Breżniewa ? Może stąd, że Breżniew nie zabronił Gierkowi wizyty u Forda w Waszyngtonie w 1974 roku ? A może z jeszcze jednego powodu, o którym mało było w mediach ?
W czasie swej wizyty u Forda w 1974 roku, Gierek zaprosił go do złożenia rewizyty w Polsce. Gdy 28 lipca 1975 roku Ford wylądował na Okęciu, Gierek zgotował mu takie przyjęcie w Warszawie, a zwłaszcza w Krakowie, że gość opuścił Polskę pod jeszcze głębszym wrażeniem jego osobowości, niż w Waszyngtonie, a Kraków go wręcz wzruszył. W książce profesora Longina Pastusiaka pt. „Prezydenci amerykańscy wobec spraw polskich” (Bellona, Warszawa, 2003) znajduje się tekst jego wywiadu z Fordem z 14 lutego 1991 roku. Na pytanie profesora, jakie były jego wrażenia z tej wizyty, Ford odpowiedział: „Przede wszystkim pamiętam ogromne tłumy, gorące przyjęcie ze strony Polaków. MIAŁEM ODCZUCIE, ŻE PAN GIEREK UCZYNIŁ WSZYSTKO, BY WZMOCNIĆ WIĘZY POLSKO-AMERYKAŃSKIE”. W pewnym momencie Ford zapytał Pastusiaka, czy Gierek jeszcze żyje. Słysząc odpowiedź pozytywną, stwierdził: „MIAŁEM DOBRE OSOBSTE STOSUNKI Z GIERKIEM” (podkreślenia moje – ZB). 

Powiem od siebie, że Gierkowi zależało na tym, by zachodni mężowie stanu traktowali Polskę i jego osobiście jako sojusznika ZSRR, a nie jako wasala. I to mu się udało. Ale Ford tak się tym zafascynował, że wyrażenie tej fascynacji bardzo wiele go kosztowało. Jak wiele, o tym w odcinku piątym.
koniec odc. 4  (Dalszy ciąg nastąpi).

Zygmunt Broniarek
http://www.zygmunt-broniarek.com

JAN PAWEŁ II – CZY BÓG DLA NASZYCH CZASÓW ?”.

odcinek trzeci pt. “Takiego papieża świat nie widział”

https://polishnews.com/index.php?option=com_content&view=article&id=2417:jan-pawe-ii-czy-bog-dla-naszych-czasow-&catid=93:historiapolish-history&Itemid=329

 

 Odcinek pierwszy pt. „Bolesny okrzyk Jezusa na krzyżu”.

https://polishnews.com/index.php?option=com_content&view=article&id=2409:jan-pawe-ii-czy-bog-dla-naszych-czasowq&catid=93:historiapolish-history&Itemid=329

Odcinek drugi pt. „To był cud”

https://polishnews.com/index.php?option=com_content&view=article&id=2412:jan-pawe-ii-czy-bog-dla-naszych-czasow-&catid=93:historiapolish-history&Itemid=329

http://www.zygmunt-broniarek.com