Mikołaj Sikatka

Pomnik Maryi i Mikołaja Sikatki- https://pl.wikipedia.org/wiki/Las

Sylwestrowe spotkanie

Towarzystwo Historyczno- Patriotyczne Renesans ze Skarżyska – Kamiennej, zorganizowało wieczorek wspomnień okresu powstań narodowych i zaborów. Ponieważ w okresie końca roku, lubimy słuchać o wizjonerach, warto jest zatem przybliżyć Naszym Czytelnikom tę wyjątkową postać. Nie można było także na tym spotkaniu nie wspomnieć osoby Mikołaja Sikatki, który przewidywał, że wszelkie narodowe zrywy nie przyniosą Polsce upragnionej wolności. Mikołaj Sikatka, urodził się dnia 10 grudnia 1787 roku w Grąblinie. Zmarł on natomiast w dniu 23 kwietnia 1857 roku w Licheniu Starym.

Rodzina Sikatków

Mikołaj był synem Wojciecha i Magdaleny z Sikaczów, pochodzących z wielkopolskiego Grąblina. Był on najmłodszym z trójki rodzeństwa. Z biegiem lat, Mikołaj był żonaty z Teklą Mielcarzówną z Wielgopola, z którą miał syna Kazimierza, ochrzczonego jak podają księgi parafialne dnia 4 marca 1811 roku. Mikołaj Sikatka pracował wtedy w gospodarstwie Jana Pachlika w Grąblinie jako pasterz. Drugą żoną Sikatki była Kunegunda z Jóźwiaków, z którą nie miał potomstwa.

Ciężka praca i wizje Anioła

Aby utrzymać rodzinę, Mikołaj ciężko pracował. Ale spotkania niedzielne przy kuflu piwa w karczmie spowodowały, że dowiadywał się on o tym w jaką ciężką niewolę popadł nasz kraj i jak straszne katorgi przechodzą jego rodacy w więzieniach i na zesłaniach. Pewnego razu postanowił on wypędzić bydło, które pasał w pobliskim gospodarstwie, do Grąblińskiego Lasu. Tam klęknął on na środku polany i zaczął się długo modlić o niepodległość Polski i lepszy los Polaków. Wtem podobno ukazał się Sikatce Anioł z nieba, który przepowiedział mu odrodzenie się Polski, ale jeszcze trzeba będzie na nie poczekać. Podobno wspomniany Anioł, mówił też Mikołajowi o wielu klęskach i epidemiach, które miały niedługo nawiedzić kraj, a także mówił on o powstaniach narodowych, które jednak nie przyniosą nam długo oczekiwanej wolności. Anioł, który ukazał się Sikatce, podobno podczas jednego z objawień, wyjął zza pazuchy białego orła, którego w geście tak bardzo zrozumiałym dla Polaków, wypuścił na wolność. O tym objawieniu, Sikatka doniósł do proboszcza na plebani, a stamtąd wieść ta dotarła do stacjonujących opodal kozaków. Władze carskie, za wszelką cenę chciały zabić Mikołaja Siktakę, jako wichrzyciela. Władze carskie, szybko namierzyły Sikatkę, który trafił do więzienia. Ale sąsiedzi, zrobiwszy składkę pieniężną, poprosili znajomego lekarza o wystawienia fikcyjnego zaświadczenia o złym stanie zdrowia psychicznego Mikołaja i dzięki tym dokumentom wyszedł on z więzienia.

Epidemia cholery, którą przepowiedział Sikatka

W roku 1852, w Europie wybuchła epidemia cholery, która dotknęła również i Wielkopolskę. Przypomniano sobie wtedy o objawieniach Mikołaja, toteż biskup Tomaszewski raz jeszcze postanowił przesłuchać Mikołaja Sikatkę. Przesłuchanie to utwierdziło biskupa w przekonaniu, że Mikołaj mówi prawdę. Ale dopiero następne pokolenia znające historię wizjonera Sikatki, mogły naocznie stwierdzić, że żadne z polskich powstań nie przyniosło Polsce upragnionej wolności.

Zmarł on w roku 1857, po wcześniejszym przepowiedzeniu daty swojej śmierci. Gdy po 40 latach dokonano ekshumacji, w czasie budowy pomnika ku czci wielkopolskiego pasterza, okazało się, że jego ciało było w nienaruszonym stanie. Pomnik ten został zburzony w czasie II wojny światowej. Podobno duch Sikatki, straszy wszystkich tych spacerowiczów, którzy przechadzając się obok jego złożonych w ziemi szczątków, zakłócają jego spokój

Ewa Michałowska- Walkiewicz