“Ograniczony stan wyjątkowy” doprowadzi Polskę do upadku

 

Włodzimierz Czarzasty, Szymon Hołownia, Donald Tusk, Władysław Kosinak-Kamysz. Fot: Włodzimierz Czarzasty, Szymon Hołownia, Donald Tusk, Władysław Kosinak-Kamysz.
Fot: Zbigniew Kaczmarek – Gazeta Polska

“Ograniczony stan wyjątkowy” doprowadzi Polskę do upadku

Waldemar Biniecki

 Piszę ten tekst z siedziby Kuryera Polskiego z Milwaukee, pierwszej codziennej gazety w Stanach Zjednoczonych, powstałej w 1888 roku. Zbliżający się rok 2025 zmusza wszystkich do refleksji nad samym sobą i przyszłości ukochanej Ojczyzny.

Tutaj za oceanem z niepokojem przyglądamy się postępującej anarchizacji państwa polskiego, a w szczególności obstrukcji prawnej, wprowadzanej przez obecny rząd. Uważam, że obecnie polską rację stanu doskonale ilustruje fragment narodowego poematu “Pan Tadeusz” i jego bohaterów, o których nie bez miłości, lecz sarkastycznie pisał Adam Mickiewicz: „Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie, Ja z synowcem na czele, i? – jakoś to będzie!”. Wobec grożącego nam niebezpieczeństwa – agresji putinowskiej Rosji – nic nie jest profesjonalnie zaplanowane i przygotowane zgodnie z literą prawa.

W Sejmie posłowie zajmują się nieistotnymi z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa sprawami, zgłaszając do debaty czasami piramidalnie głupie wnioski jak na przykład: zakazywanie spowiedzi dla nieletnich. Wszystko jest nieustanną improwizacją dwóch nienawidzących się panów, okraszoną intrygą i zbieraniem haków każdego na każdego. Gdzie po każdym przejęciu władzy przez opozycję, następuje „wyżynanie watahy” – czyli eliminację elit rządzących do sprzątaczki włącznie. 15 października 2023 w Polsce odbyły się wybory. W wyniku braku zdolności koalicyjnych PiS je przegrał. Nowy rząd w szerokiej koalicji KO, Trzeciej Drogi i Lewicy szedł po władzę z hasłami restauracji praworządności i przestrzegania Konstytucji, ale już jego pierwsze działania pokazały, że nie jest w stanie dokonać żadnych zmian zgodnie z literą prawa zawartą w Konstytucji.

Najcelniej jednak opisał aktualną sytuację w Polsce były polityk PO, a obecnie komentator polityczny Jan Maria Rokita, który na łamach Teologii Politycznej oraz Wszystko co Najważniejsze analizuje działania obecnych władz Polski. Rokita wskazuje, że mamy do czynienia z “kryzysem praworządności proceduralnej”, który “jest pierwszym w powojennej Europie wstrząsem całego tego systemu o takiej skali””. Uchwała 162 to przekroczenie przez Donalda Tuska kolejnej czerwonej linii.

Anarchia prawna, doprowadzi Polskę do upadku

Warto sobie uświadomić, że obstrukcja prawa w Polsce jest wynikiem niedoskonałego prawa tworzonego od ery okrągłego stołu. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że to niedoskonałe prawo tworzyli okrągłostołowi prawodawcy, czyli polska elita polityczna. Nie może tak być, że minister sprawiedliwości poszukuje opinii prawnych, aby przeprowadzać swoje decyzje. Jego decyzje muszą wynikać z jasnego i precyzyjnego polskiego prawa. W tej chwili mamy do czynienia z dualizmem sądownictwa, gdzie poszczególne sądy nie uznają swoich wyroków. Izby Sądu Najwyższego, powołanego do szczególnej dbałości o spójność orzecznictwa w polskim systemie sądowniczym, wydają w tej samej sprawie 2 różne i sprzeczne ze sobą decyzje. Trybunał Konstytucyjny nie jest uznawany przez nowy rząd. Ułaskawienie dokonane przez Prezydenta RP nie jest również uznawane przez nowy rząd. Wykładnię prawną nie stanowi prawo samo w sobie, ale ustalają je rozmaici „eksperci”, gdzie jakość ich analiz zależy od ich orientacji ideologicznej. Przejęcie mediów jest kolejną bulwersującą sprawą. Ciągle poszukuje się właściwych rozwiązań prawnych o czym dobitnie mówią słowa ministra Bodnara: „szukamy jakichś podstaw prawnych”. Nowy rząd zapowiadał: „zasypywanie podziałów” a pierwsze tygodnie rządów ujawniły wolę rozliczeń poprzez nielegalne działania będące w jawnej sprzeczności z praworządnością i przestrzeganiem Konstytucji.

W Polsce w ostatnim pół roku dochodzi do łamania prawa i konstytucji, a zarazem mamy do czynienia z pokazem hipokryzji przedstawicieli instytucji europejskich, którzy “opowiadają o przywracaniu praworządności, a bredzą po prostu kłamstwa” – uważa prezydent Andrzej Duda.

W opinii prof. Ryszarda Piotrowskiego dla Biura Analiz Sejmowych wynika, że zmiany w Prokuraturze Krajowej są bezprawne, a Dariusz Barski dalej powinien pełnić swoje stanowisko. „Ponad konstytucją jest premier i on ją definiuje. Ale to nie ma nic wspólnego z demokracją ani z obroną demokracji” – stwierdził prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista.

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia premier Tusk ogłosił podjętą przez Radę Ministrów uchwałę 162, która obwieszcza bezterminowe zawieszenie obowiązywania co najmniej jedenastu norm konstytucji kwietniowej z 1997 roku. Począwszy od art. 7 (obowiązek działania rządu w granicach prerogatyw), art. 93 (definiującego znikomą rolę uchwał rządu) i art. 173 (o odrębności sądownictwa i egzekutywy), poprzez liczne normy dotyczące ostateczności i natychmiastowej promulgacji orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego (art. 178, 180, 188-190, 195), aż po zakwestionowanie prerogatyw głowy państwa (art. 144) i KRS (art. 186).

Czy można na podstawie uchwały uregulować, że się nie uznaje ustaw, sędziów, trybunałów, a być może i głowy państwa? Uchwała 162, wprowadza polityczny chaos i burzy ład prawny. Przecież nawet dzieciak z liceum wie, że organ wykonawczy jakim jest rząd nie może zawiesić konstytucji.

Uchwała 162 czyni polski węzeł gordyjski jeszcze bardziej zapętlonym niźli dotychczas, ale i samego Tuska stawia wobec coraz poważniejszego ryzyka odpowiedzialności. Premier czyni bowiem właśnie to, co wiele lat temu tak bardzo odradzał Moczar Gomułce: formalizuje gwałt na konstytucji i całym porządku prawnym” – pisze Jan Rokita.

Dlaczego nie potrafimy wyciągać wniosków z historii?

Kto zna polską historię to w tej chwili powinien przypomnieć sobie I Rzeczpospolitą tuż przed rozbiorami. Ważnym momentem w drugiej połowie XVIII w. były trzy ostatnie dziesięciolecia istnienia Rzeczypospolitej. Wielkie i wciąż rosnące w siłę imperium rosyjskie, narzuciło jej na władcę swojego poplecznika. Jak pisze prof. Grzegorz Kucharczyk:” Ten wprawdzie okazał się zwolennikiem reform i wzmocnienia państwa, ale jego wysiłki spełzły na niczym, sabotowane przez wszystkich sąsiadów oraz przez wrogów wewnętrznych króla. Dramatycznie trudnej sytuacji skarbu i wojska Rzeczypospolitej nie mógł zaradzić sejm. Ten najważniejszy organ państwowy Rzeczypospolitej, bez którego zgody nic ważnego w Polsce nie mogło się wydarzyć, paraliżowany był od drugiej połowy XVII wieku praktykowaniem zgubnej zasady liberum veto (wolne nie pozwalam). Powiedzenie „Polska nie rządem stoi, ale cnotą swoich obywateli”, które w epoce dojrzałego sarmackiego republikanizmu oznaczało aspiracje szlachty do odgrywania roli społeczeństwa obywatelskiego, w pierwszej połowie XVIII wieku przekształciło się w afirmowanie „nierządu” – bezładu i anarchii. Główny architekt I rozbioru Polski, władca Prus Fryderyk II, już w 1744 roku w korespondencji ze swoim rezydentem w Warszawie pisał: „mój interes polega zawsze na tym, by sprawy w Polsce pozostawały w pewnym zamieszaniu i by żaden sejm nie doszedł do skutku”. Nie przeszkadzało to oficjalnej historiografii pruskiej w okresie porozbiorowym twierdzić, że rozbiory Polski były naturalną konsekwencję chronicznej niezdolności Polaków do rządzenia państwem”. Wrogowie zewnętrzni znajdowali kolejne preteksty do ingerencji w sprawy słabnącego kraju, a zbrojne wystąpienie polskich przeciwników Rosji (tzw. konfederacja barska) doprowadziło nie tylko do interwencji wojsk rosyjskich, ale i do wojny domowej. Jakże w podobnej sytuacji jesteśmy dzisiaj.

Polska i jej sąsiedzi dzisiaj

Polska i inne kraje tego regionu w chwili obecnej znalazły się w trudnej sytuacji geopolitycznej. Pragnę przypomnieć, że 10 grudnia 2021 r. rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało oświadczenie o „warunkach przyszłego dialogu Federacji Rosyjskiej z USA i innymi państwami zachodnimi” na temat bezpieczeństwa europejskiego. Rosja domagała się od Stanów Zjednoczonych zablokowania dalszego rozszerzania Paktu Północnoatlantyckiego w kierunku wschodnim, zrezygnowania z przyjmowania do paktu państw wcześniej wchodzących w skład Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Amerykanie mieli także zagwarantować, że na terenie byłych republik ZSRR ani oni sami, ani NATO nie będą prowadzić żadnej działalności wojskowej, instalować baz, przeprowadzać ćwiczeń, zaopatrywać tych suwerennych dziś państw w broń. Kreml domagał się także ograniczenia suwerenności nie tylko byłych republik ZSRR. W tekście „porozumienia”, które Rosja chciała narzucić Paktowi Północnoatlantyckiemu, znalazło się zobowiązanie, że państwa, które wchodziły w skład NATO 27 maja 1997 r. (wtedy odbył się szczyt NATO z udziałem Rosji), „nie będą rozmieszczać swych sił zbrojnych i broni na terytorium wszelkich innych państw Europy”, jeśli Rosja się na to nie zgodzi.

Tym ultimatum Rosjanie usiłowali narzucić Zachodowi, a przede wszystkim USA swoją wizję ładu światowego. Tak było na kongresie wiedeńskim w 1815 r. czy na konferencji jałtańskiej 76 lat temu, gdy nad głowami mniejszych państw i narodów hegemoni określali ład światowy zgodnie ze swoimi interesami. Efektem ultimatum miało być pozbawienie możliwości dalszego poszerzania NATO i zredukowanie potencjału militarnego Sojuszu w Europie Środkowo-Wschodniej do stanu sprzed 1997 roku.

Rosja, grożąc wojną, postawiła ultimatum Stanom Zjednoczonym i NATO – chciała ograniczenia suwerenności byłych republik ZSRR i całej Europy Środkowo-Wschodniej, co w konsekwencji oznaczało powrót do „doktryny Breżniewa” z 1968 r.

Polityka odstraszania NATO zawiodła. Rosja rozpoczęła inwazję wojskową na Ukrainę 24 lutego 2022 roku, która była eskalacją wojny trwającej od roku 2014. Celem tej wojny są imperialne marzenia Putina o odtworzeniu „Związku Radzieckiego 2.0”. Wojna na Ukrainie trwa, a NATO jest zaangażowane we wsparcie Ukrainy, jednak plan obrony wschodniej flanki NATO praktycznie nie istnieje, co zauważyła premier Estonii Kaja Kallas, która już w czerwcu skrytykowała obecny plan NATO. Kallas powiedziała, że obecne plany obrony Litwy, Łotwy i Estonii przez NATO zakładają, że zostaną one zniszczone, a następnie wyzwolone po 180 dniach. „Oznaczałoby to całkowite zniszczenie krajów i naszej kultury”. Jeśli weźmiemy pod uwagę obecne działania wojskowe na Ukrainie, czyli całkowite niszczenie infrastruktury energetycznej i budynków mieszkalnych, szkół, szpitali, oznaczałoby to unicestwienie państw bałtyckich. Mimo że Rosjanie dopuszczają się zbrodni wojennych, mordowania cywilów, porwań dzieci i wywożenia ich w głąb Rosji, niszczenia infrastruktury energetycznej, budynków mieszkalnych, szkół, szpitali – ciągle obowiązuje układ NATO-Rosja, a sama Rosja jest nadal ważnym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ. Dlaczego?

Władimir Putin podczas grudniowej konferencji prasowej przekonywał, że “wszystkie kraje NATO są w stanie wojny z Rosją”, ale “gotowość bojowa rosyjskiej armii jest na najwyższym poziomie na świecie”. — Rosja urosła w siłę — zapewnił rosyjski prezydent w trakcie propagandowego wystąpienia. Jednocześnie przyznał, że jest gotowy na rozmowy z nowym Prezydentem USA Donaldem Trumpem.

Czy Polskie elity zdają sobie sprawę z zagrożeń dla Polski?

Ślepa wiara, że jeżeli będziemy wykonywali wszelkie polecenia amerykańskich ambasadorów (patrz przykład mentalnego zniewolenia polskich elit-peany na cześć ambasadora Brzezińskiego w wykonaniu pewnej uśmiechniętej posłanki KO) to zapewnimy sobie bezwzględnie bezpieczeństwo Polsce i naszym bliskim jest tylko dziecinną naiwnością. Jako Polak mieszkający w USA już prawie ćwierć wieku, zapewniam Was Polacy nad Wisłą: Czas na brutalne przebudzenie! Głosowałem na Prezydenta Trumpa, ale nie jestem tak naiwny, aby wierzyć, że będzie On adwokatem sprawy polskiej i że w naszym imieniu ponad naszymi głowami wynegocjuje z Putinem dla nas Polaków jak najlepsze warunki. Nie wierzę, że następny amerykański ambasador będzie realizował polskie interesy. Nie. Oni wszyscy od wielu lat realizują interes amerykański, polegający na tym, że w Europie Środkowo-Wschodniej ma być spokój. Najważniejszym amerykańskim dyplomatą, który odpowiadał za reprezentowanie amerykańskich interesów w Europie Środkowo-Wschodniej jest ambasador Daniel Fried i to on jest najważniejszym rozgrywającym w Departamencie Stanu w tej kwestii.

Przypominam, że w grudniu 2002 roku Prezydent Kongresu Polonii Amerykańskiej Edward Moskal wypowiedział się w kwestii wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, ale miał to być jego ostatni akt polityczny. Powiedział co następuje: „Porozumienie wynegocjowane w Kopenhadze nie zabezpiecza należycie polskich interesów i narusza podstawowe zasady Unii Europejskiej o równości praw i obowiązków wszystkich państw. Uważamy, że akcesja niesie ze sobą daleko idącą utratę suwerenności politycznej. Zagrożony jest polski parlamentaryzm i władza sądownicza. Ustawy i uchwały Sejmu i Senatu pozbawione będą polskiego, narodowego punktu widzenia. Po dołączeniu do Unii, Polacy staną się narodem bez własnego państwa”. Nie zważając na zaplecze intelektualne Polonii amerykańskiej stojące za tym oświadczeniem, ówczesne elity w Polsce szybko zdyskredytowały lidera Polonii i doprowadzono do ochłodzenia stosunków z Polonią. Praktycznie głos zza oceanu przestał się w Polsce liczyć. Dziś po wielu latach zdaje się, że Polonia amerykańska niebyła zbyt daleka od prawdy. „60 tysięcy faszystów, neonazistów i zwolenników supremacji białej rasy przemaszerowało 300 km od Auschwitz” – tak Guy Verhofstadt, przewodniczący frakcji Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy w Parlamencie Europejskim, były premier Belgii, określił uczestników Marszu Niepodległości (kobiety, mężczyzn i dzieci maszerujących w patriotycznej, corocznej manifestacji) i włos mu za to nie spadł z głowy.

Niekorzystne traktaty, umowy międzynarodowe między Unią Europejską a krajami Mercosur, które zlikwidują nasze rolnictwo, dumping z Ukrainy. Co polski rząd zamierza zrobić z zielonym ładem, wynegocjowanym przez poprzedni rząd? Bruksela aspiruje do tego, żeby Europa była pierwszym zeroemisyjnym kontynentem w historii świata. Na jakie konkretne regulacje w ciągu tych ostatnich 5 lat realizacji Europejskiego Zielonego Ładu się to przełożyło: zakaz rejestracji samochodów spalinowych od 2035 r. i nowe opłaty, podatki, limity dla właścicieli samochodów spalinowych, zmiany w rolnictwie, wyższe wymogi, wyższe ceny żywności, system ETS II, czyli nowe unijne podatki, które już niedługo zobaczymy w cenie paliwa, w cenie ogrzewania. Dyrektywa wywłaszczeniowa EPBD. Rozporządzenie, które nakłada obowiązek, żeby do roku 2050 wszystkie budynki w Unii Europejskiej były zeroemisyjne.

Czy grozi nam nowa Jałta?

4 czerwca 1989 r. następca Reagana, wcześniej wiceprezydent przy nim – George Bush senior nakłaniał dawnego głównego autora stanu wojennego gen. Wojciecha Jaruzelskiego, żeby ten pomimo klęski PZPR w powszechnym głosowaniu w żadnym wypadku nie rezygnował z ubiegania się o stanowisko prezydenta. Republikanie chcieli zaprowadzić na terenie Europy Środkowo-Wschodniej spokój. Podobnie jak wcześniej– w trakcie konferencji jałtańskiej, kiedy demokratyczny prezydent Franklin Delano Roosevelt w imię tej samej zasady unikania kłopotów oddał wspólnie z brytyjskim premierem Winstonem Churchillem sojuszniczą Polskę i Czechosłowację w ręce ZSRR. Dwight D. Eisenhower oficjalnie nie zezwolił na interwencję amerykańską na Węgrzech w 1956. Nic nie zrobiono w Czechosłowacji (1968 r.). A jak rozegra się wynegocjowanie zawieszenia działań zbrojnych na Ukrainie? Miłość do Trumpa nie zna granic-nawet w polskim parlamencie. Jednak czy nie jest to miłość romantyczna prowincjonalnej i wzdychającej panny do cynicznego handlowca z dużego, światowego miasta? Obyśmy nie stali się panną, którą ktoś porzuci i zostawi z dzieckiem. Kiedy prezydent Orban jest przyjmowany w Mar-a- Lago na audiencji u Donalda Trumpa, to zjawia się w towarzystwie swoich ministrów spraw zagranicznych i handlu. A Polska nawet nie ma swojego ambasadora w Waszyngtonie. Jakie mamy narzędzia, aby polski głos liczył się w Waszyngtonie? Nie mamy sprawnej dyplomacji, nie mamy propolskiego lobbingu, pomimo 10 milionowej diaspory! Jak mamy asertywnie komunikować polską rację stanu, gdzie nie mamy w tym celu podstawowych narzędzi? Kto nas usłyszy w Waszyngtonie? Rosyjskie ultimatum stoi twardo. Do najważniejszych zawartych w nich postulatów należy zobowiązanie się przez USA i inne państwa członkowskie NATO do: wycofania wojsk sojuszniczych rozmieszczonych na terytoriach nowych państw członkowskich NATO po maju 1997 r. (po podpisaniu Aktu Stanowiącego NATO–Rosja); nieagresji i powstrzymania się od działań, które Rosja uznaje za szkodliwe dla swojego bezpieczeństwa; nierozszerzania NATO, zwłaszcza na wschód, szczególnie na obszar poradziecki; nietworzenia baz i nieprowadzenia aktywności wojskowej na terytorium Ukrainy oraz innych państw poradzieckich niebędących członkami Sojuszu; nierozmieszczania rakiet średniego i pośredniego zasięgu poza obszarem NATO i w rejonach, z których możliwe jest rażenie terytorium Rosji; nierozmieszczania broni jądrowej poza terytorium państw ją posiadających i likwidacji infrastruktury to umożliwiającej; nierozmieszczania broni jądrowej poza terytorium państw ją posiadających i likwidacji infrastruktury to umożliwiającej; nierozmieszczania wojsk i nieprowadzenia aktywności wojskowej na Ukrainie oraz w innych państwach poradzieckich; wyznaczenia strefy buforowej wokół granic Rosji i jej sojuszników z Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, gdzie niedozwolone będą ćwiczenia i inna aktywność wojskowa na poziomie brygady sił zbrojnych i wyższym; niedopuszczenia przelotów ciężkich bombowców i przepływu okrętów wojennych na obszarach, z których mogłyby one razić cele na terytorium Rosji (zwłaszcza na morzach Bałtyckim i Czarnym); zachowania przez samoloty bojowe i okręty wojenne państw Sojuszu określonego dystansu od analogicznych jednostek rosyjskich w przypadku ich zbliżenia się do siebie. Wiemy, że i Trump i Putin to twardzi negocjatorzy, ale wiele z tych punktów dotyczy Polski. W 1919 polską rację stanu reprezentowali w Wersalu Roman Dmowski i Jan Ignacy Paderewski, którzy dla dobra Narodu potrafili służyć Polsce a nie swoim ugrupowaniom partyjnym.

Jak rozumieć polską rację stanu dzisiaj?

Ponad 100 lat temu Roman Dmowski w książce „Myśli nowoczesnego Polaka” zdefiniował Pax Polonica w prosty, lapidarny sposób: „Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie. (…) Każdy ma obowiązek być czynnym obywatelem, znającym stan spraw politycznych swego kraju i wpływającym na ich bieg w miarę sił swoich. Wszyscy są za bieg tych spraw odpowiedzialni”.

Wojna na Ukrainie każe nam wyciągać wnioski z wizji państwa polskiego po 1989 roku: negocjacje z Rosją, w których nie liczyły się polskie interesy; wysokie ceny ropy i gazu, za które przepłacaliśmy; rozwiązywanie jednostek wojskowych. Teraz samo członkostwo w Unii Europejskiej i NATO już nie wystarcza.

Pax Polonica musi dziś na nowo wybrzmieć w przestrzeni publicznej w Polsce i w świecie, ukształtować nowe pokolenia i elity w procesie edukacji narodowej, ale także mozolnie przebijać się w relacjach multilateralnych.

Jest to warunkowane nie tylko potrzebą chwili i dynamiką obecnych procesów politycznych, ale także pokoleniowym długiem, jaki mamy do spłacenia wobec naszych niezłomnych przodków i przyszłych pokoleń.

Istotne jest, aby rozszerzyć ten okrągłostołowy gorset, który – niczym niewidzialny mur – blokuje drogę do restauracji Pax Polonica. Jest to możliwe, ale tylko przy otwarciu się na kręgi nieuczestniczące w dotychczasowym procesie politycznym i stworzeniu wraz z nimi szerokiej narodowej reprezentacji. Kontynuacja obecnej polityki, skutkująca ograniczaniem prawa udziału istotnym grupom polskiego społeczeństwa w debacie nad przyszłością Polski grozi dalszą polaryzacją Polaków. Czas na budowanie profesjonalnego społeczeństwa obywatelskiego, z think tankami, niezideologizowanymi ośrodkami uniwersyteckimi i innymi instytucjami, w których powinno się znaleźć miejsce dla kreatywnej, nowej, polskiej inteligencji. Najważniejsze jest budowanie programu dla Polski, w którym my sami jako Polacy będziemy budować siłę polskiego państwa, jego armii i niezbędnej dla rozwoju Polski infrastruktury w postaci autostrad, szybkich kolei, CPK, portów przeładunkowych, energii jądrowej, rozwijania przemysłu zbrojeniowego oraz tworzenia szans rozwojowych dla młodego pokolenia, rozwijania start-upów sztucznej inteligencji, komputerów kwantowych i polskiego biznesu. Nie wolno nam być krajem peryferyjnym. Musimy się rozwijać.

Dynamika procesów geopolitycznych na kontynencie, a także w skali globalnej zmusza dziś Polaków do nowego spojrzenia na definicję naszej racji stanu. Nie ulega kwestii, że będzie ona nadal rozumiana jako ponadpartyjne działanie w majestacie Rzeczypospolitej dla realizacji nadrzędnego interesu państwa polskiego, wspólnego wielu minionym i obecnym pokoleniom rodaków w kraju i na obczyźnie.

Jej składowymi elementami pozostaną: niepodległość, suwerenność, integralność terytorialna, bezpieczeństwo państwa, utrzymanie tożsamości narodowej i połączenie Polaków w Polsce z polską emigracją w koherentną i rozumiejącą się całość. Stąd też wynika jasna przesłanka, że Polska potrzebuje nowej konstytucji nie na miarę ustaleń okrągłego stołu. Polska potrzebuje nowej konstytucji na miarę Konstytucji 3 maja. To długa droga jednak musimy budzić Polaków na całym świecie do tego, aby asertywnie adresować Pax Polonica do rozmaitych ignorantów. I gdy ktoś Wam powie, że nie macie moralnego prawa wypowiadać się w sprawach polskich, odpowiedzcie tak, jak to zrobił 30 kwietnia 1915 roku w Chicago Jan Ignacy Paderewski:

A gdy spoglądając na Wasze zmęczone oblicza, na Wasze ręce zgrubiałe od twardej pracy, która niejednemu, nawet wrogowi, przysporzyła dostatku, gdy spoglądając na Wasze skromne szaty, bogaci a pyszni, szczęśliwi a zazdrośni zapytać Was mogą o Wasze prawa do tytułu, odpowiedzcie tylko, żeście Piastów, Chrobrego, Łokietka potomstwo, żeście Zawiszów, Warneńczyków spadkobiercy, żeście Czarneckich, Sobieskich synowie, żeście Dąbrowskiego, Pułaskiego, Kościuszki dzieci. Odpowiedzcie hardo: żeście Polacy”.

 Artur Szyk ( 1894-1951)

Paderewski i prezydent USA Woodrow Wilson symbolicznie powołują do życia i podpisują powstanie II Rzeczypospolitej.

Waldemar Bieniecki

Redaktor Naczelny »Kuryera Polskiego« w Milwaukee, Wisconsin.

Źródło: DoRzeczy.pl

Fot:PN