W tej chwili nie mamy żadnych przeszkód aby wygrać te wybory, no chyba że brak pieniedzy… ale nie dopuścimy do tego. Mamy nadzieję, że zbierzemy te fundusze.
Naszym celem nie był cel zebrania miliona dolarów, to się nie stanie, ale potrzebujemy jeszcze około $100,000 aby się znaleźć w telewizji amerykańskiej i latynoskiej. Taki jest nasz cel.
Co do wszystkich innych naszych poczynań to mamy już wystarczająco pieniędzy i prawdopodobnie nawet to co robimy, mogłoby nam przynieść zwycięstwo, ale jak byśmy mieli ten milion dolarów to bez problemu pobilibyśmy wszystkich kandydatów. To w sumie nie tak dużo licząc na głowę polonusa . . .
Moja osoba na Polonii jest dobrze znana; zarόwno jako praktykujący lekarz jak i z programów radiowych, ale nie jako polityk. Dlatego na początku kampanii ludziom trudno było sobie wyobrazić mnie jako polityka.
Mamy już mało czasu aby wygrać te wybory, z jednej strony jest to dobrodziejstwo i duże zadanie przed nami aby w tak krótkim okresie dobrze się zorganizować. Dobrodziejstwo z tego powodu, że wszyscy inni kandydaci mają ten sam problem.
Oni muszą przekonać ludzi, którzy ich wspierają, że to oni mają szansę na wygraną, a tak naprawdę to nie mają dużych szans, bo jest ich kilku, którzy walczą o ten sam fotel i te same głosy, Nikogo nowego nie zwerbują do akcji. Żaden z nich nie jest Barack Obama, a my możemy wciągnąć nowych wyborców ludzi i takich ludzi którzy nigdy nie brali karty Demokratycznej, takich którzy nigdy nie brali udziału w prawyborach.
Jeżeli nam to się uda zrobić, bo prawybory są de facto wyborami w tym okręgu, jeżeli potrafimy zmobilizować naszych polonijnych wyborców, możemy wygrać. Wystarczy, że głosy odda 75-80% Polonii w 5 Okręgu Wyborczym i w takim przypadku „zmiażdżymy” całą resztę kandydatów, a jest ich 12 stu z ramienia Partii Demokratycznej. Republikanów mamy 6-ścu, Zielonych-5-ciu. Razem 23 konkurentów.
M. B.: Jaką ma pan receptę, jaki apel do tych ludzi skierować aby brali udział w prawyborach?
Dr V. Forys: Musimy głosować we wczesnym głosowaniu, które rozpoczyna się 16 lutego i potrwa do 26 lutego.
Lokale wyborcze: w Chicago Wright College, Budynek “Science”, przy 4300 N. Narragansett Ave. oraz przy 5801 N. Pulaski Road.
Lincoln Park Library, 1150 W. Fullerton Ave.
DOWNTOWN – Chicago Election Board, 69 W. Washington St., Lower Level
Od godz. 9-5 od pon. do soboty, a w niedzielę ad 9 rano do 12 w południe.
Jeżeli uda się nam zebrać 1000 głosów dziennie , to zaczynamy wybory z 12, 000 głosów w banku. W tej chwli wykonujemy telefony, działamy poprzez internet, spotykam się z wyborcami. Mam świetny sztab ludzi, którzy bardzo ciężko pracują nad wszystkimi zagadnieniami potrzebnymi do wygrania wyborów. Mamy ulotki, plakaty „door hangers” reklamy telewizyjno- radiowe.
Będziemy wysyłać pocztą do naszych wyborców informacje jasne i przejrzyste o mej kandydaturze.
Nasze strony: http://victorforus.com/
po polsku: http://www.victorforys09.com
W tej chwili wiem, że Polonia pragnie mieć swojego reprezentanta.
Spotkanie dr Forysia z Polonią w rezydencji Mariana Bagińskiego
M.B.: A inne grupy?
Dr V. Forys: Inne grupy mają reprezentację.
W wyborach nie startuje ani jeden meksykański czy latynoski kandydat.
Oni już mają silną reprezentację. W tych wyborach meksykanie nie pójdą tłumnie do urn wyborczych. To jest nasz plus.
M.B.: Czy pan się wybiera z jakimś apelem do społeczności meksykańskiej?
Dr V. Forys: Absolutnie tak; spotkaliśmy się już z politykami hiszpańskojęzycznymi.
M.B: Czy pan zamierza się osobiście zwrócić do społeczności latynoskiej?
Dr V. Forys: Będziemy agitować ludnosć latynoską między innymi tym sposobem, że ja mam z hiszpańska brzmiące imię Victor – może to śmieszne ale prawdziwe. Wiele problemów które mamy my Polacy dzielimy je z meksykanami. W 5-tym okręgu wyborczym mieszka duża liczba emigrantów, Polakόw, Greków, Pakistańczyków, Meksykanie i Hindusi. Oni wszyscy mają podobne problemy emigracyjne np. szybka legalizacja, ruch bezwizowy. Moja osoba jest im już znana, ponieważ kiedy moje biuro kontaktuje się telefonicznie to ponad 50% już o mnie slyszalo. Inni, to znaczy konkurencja mieli 12% rozpoznania . . .
Mieliśmy także spotkanie ze społecznościa grecką, pakistańską, hinduską i meksykańską, ale największy nacisk w kampani kładziemy na naszą społecznosć Polonijną.
Organizujemy duży wiec Polonii w White Eagle u p. Przybyły
20 lutego, godz. 5 -10 wieczorem. Bilety: $35.
Zapraszam całą Polonię do wzięcia udziału w tej manifestacji.
Działamy już od 4 grudnia, inni kandydaci nie zaczynali tak wcześnie kampani. Mam dobrą prasę, dużo wywiadów. Jesteśmy w tej chwili w lepszej pozycji niż inni kandydaci.
M. B.: Czy pan uważa, że tą metodą akcji w związku z wyborami da się uprawiać politykę, a pomiędzy wyborami ta projekcja zorganizowanego zaplecza politycznego jest już niepotrzebna?
Dr Forys: Nie, zaplecze polityczne musi być ciągle pielęgnowane, tak jak kwiat albo dom. Należy się cały czas komunikować z tymi ludźmi, którzy wspierają sprawy polityczne, ciągle się z nimi spotykać i informować ich. Sprawa nie kończy się na tym, że się wygrywa i jedzie do Waszyngtonu.
M. B.: Jak zaapeluje pan do osόb mających różne od pańskich upodobania polityczne aby zechcieli na pana głosować. Co pan może im zaproponować?
Dr V. Forys: . Zapraszam na strony internetowe, które dobrze funkcjonują. Tam jest dużo materiałów i informacji. To jest najbogatsze źródło informacji na temat naszej kampani. Zapraszam też wszystkich ludzi na nasze wiece.
Nie oczekujemy, że każda osoba na Polonii przestanie robić to co robi obecnie i nagle zajmie się polityką. To tak się nie stanie. Zauważmy jednak co można osiągnąć jeżeli działa się wspόlnie, pozostawiające drugorzędne rόżnice na dalszym planie.
M.B.: W przemówieniu, które pan wygłosił dzisiaj, zwrócił pan uwagę, że pracownicy generalnie rzecz biorąc powinni mieć prawo do tego aby się jednoczyć, żeby mieć swoje Związki Zawodowe. Wyglada więc na to, że pan w jakis sposób docenia ten rodzaj aktywności społecznej. Czy nie wydaje się panu, że równocześnie to przerost roli Związkόw Zawodowych jaki miał miejsce w przemyśle samochodowym, stał się „kulą u nogi„ Amerykańskiego przemysłu samochodowego i przyczyną spadku jego konkurencyjności?
Dr V. Forys: Ja myślę, że głównym problemem było iż zarząd w tym przemyśle zatrudniał wiecej finansistów niż inżynierόw. Jeżeli popatrzymy się na firmy, które wyparły amerykańskie samochody z rynku takie jak: Honda czy Toyota , Mercedes .. itd., to te firmy mają więcej inżynierów niż ekonomistόw. Ja myślę, że jeżeli się produkuje dobry produkt czy to w Stanach Zjednoczonych, czy poza ludzie będą kupować. Musimy pamiętać że ludzie chcą „Value for money” – dobrą jakość za swoje pieniądze.
Są niektóre struktralne problemy w USA, które też są dla dużych i małych firm bardzo kłopotliwe. Jednym z nich to bardzo wysokie koszty ubezpieczania swoich pracowników. Jeżeli byśmy zmniejszyli te 16% PKB ktore wydajemy w tej chwili na opiekę zdrowotną, do bardziej racjonalnego poziomu, nawet nie musimy dojść do tych 10% albo 8%, wystarczy, że zmniejszymy je do 12 -14% to uwolni to dużo kapitału i jeżeli będziemy to robić racjonalnie, to możemy pomóc tym firmom, aby nie były obarczane tymi kosztami. Rόbmy to co każde inne państwo daje swojemu przemysłowi. My to robimy w rolnictwie. Dajemy rolnikom subwencje i rolnictwo w USA utrzymuje bardzo wysoki poziom i jest konkurencyjne. Wysyłamy żywność na caly świat. Samochody też moglibyśmy wysyłać ale musimy zmienić te strukturalne problemy, które są związane na przykład z opieką zdrowotną. Amerykańskie firmy muszą zacząć działać w sposób normalny, racjonaly i produkować dobre samochody.
M.B.: W przypadku kiedy pan trafi do Waszyngtonu i do Kongresu, jakiego rodzaju współpracy, poparcia oczekuje pan od swoich kolegów tzn. jak duża liczba Kongresmanόw myśli o ekonomii USA podobnie jak pan?
Dr. V. Forys: W partii demokratycznej jesteśmy w większości , chodzi o to aby nakłonić innych Kongresmanów aby popierali te sprawy, które są ważne dla naszego społeczeństwa i dla naszego okręgu i myślę, że to się da zrobić razem z Republikanani i Demokratami. Sprawy takie jak reforma służby zdrowia to nie jest problem tylko republikański czy demokratyczny ani też ludzi z partii zielonych. To jest problem Ameryki. Musimy to zrobić wspólnie.
Jako lekarz mam doświadczenie i wgląd w ten temat, czego nie ma polityk o innej profesji. Jeżeli się chce reformować jakiś system to trzeba mieć kogoś kto się na tym zna, wie gdzie jest gaz i hamulec, wie jak skrzynia biegów pracuje . . .Nie można wysłać lekarza aby naprawił samochód i odwrotnie. Aby zreformować służbę zdrowia należy wysłać osobę, która na tym się zna i nie będzie brała pieniędzy od grup specjalnych interesόw. Takich jak firmy ubezpieczeniowe, farmaceutyczne, szpitale, producenci sprzętu medycznego. Wszyscy oni, mają bardzo silne lobby w Waszyngtonie.
Ludzie uważają, że lekarze także mają silne lobby. Lobby lekarzy jest bardzo podzielone – internisci mają swoje lobby, piediatrzy swoje, chirurdzy też swoje i każda działalność jakby się rozbija na oddzielne lobby. Instytucje, które tu wymieniłem nie są podzielone, tworzą jedność i lekarze w tym rozrachunku, w dochodzeniu kto co będzie miał i za co – przegrywają.
Obserwuję przez 25 lat w mej pracy, że koszt ubezpieczeń wzrasta z roku na rok o 7%, a moje zarobki po prostu są troszkę niżej niż inflacja, ale możemy zawsze więcej pracować, mieć więcej pacjentόw . . .
Nie brakuje nam lekarzy w USA, struktura naszej sluzby zdrowia jest bardzo mocno rozwinięta w kierunek specjalistów. A w naszej klinice w Chicago, jesteśmy lekarzami pierwszego kontaktu i gdzieś około 5 – 10 % ludzi, którzy przychodzą do nas dostaje skierowanie do specjalisty. Bo my możemy złatwić większość przypadków bez pomocy specjalistόw.
W tej chwili mamy w Stanach więcej specjalistów niż lekarzy pierwszego kontaktu. To są strukturalne problemy, które można zmienić. Specjalisci zarabiają trzykrotnie czy czterokrotnie więcej od lekarzy pierwszego kontaktu co nie znaczy, że oni nie zasługują na te pieniądze. Niemniej, zwiększenie zarobków lekarzy pierwszego kontaktu skłoni więcej lekarzy do tej specjalności.
Dr Victor Forys z żoną Anną w ich prywatnej klinice na Central Ave. w Chicago
M. B.: Mówi się, że prezydent Barack Obama oczekiwał bardzo dobrej wspόłpracy pomiędzy partyjnej; pierwsze głosowanie jakby nie bardzo to potwierdziło. Pan jednak spotka się z tym samym problemem z jakim spotkali się wszyscy prezydenci, wszyscy zarządzający Kongresem, kiedy chcieli przegłosować ustawę, musieli jednoczyć wysiłki. Ma pan jakiś ukryty czy jawny sposób aby namówić pozostającego w opozycji kongresmana aby jednak przyjął punkt widzenia amerykańskiego podatnika?
Dr V. Forys: Ja myślę, że można przemówić do ludzi. Inteligientni ludzie mogą zrozumieć argumenty drugiej strony i na to liczę. W tym głosowaniu gdzie żaden Republikanin nie głosował za propozycjami prezydenta Obamy, nie znaczy, że te propozycje nie były kształtowane w sposób dwupartyjny. Republikanie dostali niektóre fundusze, ale np. nie chcieli aby część pieniędzy z pakietu stymulacyjnego została wydana na tabletki antykoncepcyjne, albo aby przeznaczone zostały one, na jakieś inne programy, które mają na celu zapobieganie ciąży. Prezydent się z tym zgodził i wycofał takie punkty. Oni nie otrzymali wszystkiego czego chcieli i głosowali wiemy już jak. Ale to nie zmieniło faktów i ustawa przeszła. Zobaczymy jak teraz będzie w Senacie, bo w Senacie jest inaczej. Jest 59 Demokratów ale trzeba 60 głosów aby ustawa przeszła.
Na pewno będą dyskusje w Senacie pomiędzy Demokratami a Republikanami, tymi którzy są bardziej przychylni prezydentowi. Kompromisy nie są zawsze koniecznie złe. Amerykańscy ustawodawcy słyną wręcz z tego, że umieją się dogadać w najtrudniejszych sprawach. Tak jak w rodzinie . . .
MB.: Dziękuję za wywiad i życzę wygranej.