Miłość dostarczy Dodzie na wodzie
A opozycji zręcznej pozycji.
Rząd, prezydenta, co służą w zgodzie,
Obróci wniwecz względem tradycji.
Kiedy zachodzi taka potrzeba
Można skorzystać z pogody nieba.
Cud ekonomii, duchowy szał,
Zdrowie do lat stu, jak chciał, tak miał.
Każdy tam w końcu na coś zasłużył
Ten kogoś opluł, tamten wywróżył.
Są nawet tacy talentozo,
Co biją, a lud myśli że godzą.
Im jest należny cały szacunek,
Uznanie w świecie i obstalunek.
I nawet dziadek, kiedyś z Wermachtu
Nic nie poradzi w tym zbiorze faktów.
Zatem: do dzieła, pijar to szansa,
Tej przypraw gębę, temu szympansa.
Loda oblizać każdy potrafi,
Lecz trudno odbyć spowiedź w parafii.
To tam rozedrzeć szaty wypada,
Cierpieć w milczeniu i ręce składać,
Na miłość Boską się powoływać,
Zwykłą głupotę pijarem nazywać.
Gdy jest okazja, Grześka wyruchać,
Mira pogłaskać, na Dorna dmuchać.
Zanim się naród znowu połapie
Kto z kim namotał na tej kanapie,
Cały się budżet przepławić uda
– Tarcze, energie i inne cuda.
Rozpoczynamy nowy skok,
Kasy niewiele, to nie ten rok,
Ale resztówki wystawiamy,
Pojdą jak woda – skądżeż to znamy.
Wybory będą, nowe rozdanie,
Kto się wykazał, ten pozostanie.
Kto zaś przeoczył rozkład jazdy
Na lodzie pozostanie każdy.
Ważny jest pijar, pierwsze wrażenie,
Młodość, uroda, nowe pokolenie,
Z zamiarem na najszybsze zdobycie,
Więcej pieniądza by żyć w dobrobycie.
A kiedy pleban gromi z ambony,
Pijar osiąga kunszt zamierzony.
Szczerze w uśmiechu szczerzy swą twarz,
Po opozycji nie został ślad.
Pijar, to nasza najlepsza broń,
Ofiary rażeń dotyka prąd.
Posłuszni i lojalni z burt
Spadają w główny wartki nurt.
Nie pozostawia żadnych śladów,
Działa bezbłędnie, pozbawia stawów.
Zębów, układów, własności, kasy
– Na pocieszenie też kogoś z naszych.
Lud zadowolić trzeba pijarem,
To tańsze niż wymierzyć karę.
Zanim się kombi – nacją okaże,
Pijara mamy bezpłatnie w darze.
Co po epoce pijaryzmu
Rzucą nam spece od populizmu?
O zakład każdy idę, że to już wiecie
– Casus Madoff’a – znany na świecie.
Marcisz Bielski & Marta Blicharska