Przeprawa Na Drugi Brzeg

Znane jest powiedzenie, że nie zmienia się koni w zaprzęgu w czasie przeprawy albo w czasie trwania wyścigu. To taka praktyczna wskazówka, czego robić nie należy aby sobie (i nie tylko sobie) nie zaszkodzić.

Marcisz Bielski

Wyzysk” jaki był onegdaj nie do zniesienia, doprowadził filozofów społecznych do postulatów, które ten stan rzeczy miały/powinny zmienić. Wytwórcy tych pomysłów, zapewniali nas przy tym solennie, że “ludzkość” wyzwolona z ucisku i wyzysku, będzie żyła w szczęściu od urodzenie aż do równie szczęśliwego przecież zejścia. Nie zdawali sobie jednak sprawy z komplikacji na jakie natrafią realizatorzy ich wiekopomnych nauk.

Zaowocowało to myślenie różnymi prądami, wymieńmy niektóre:

  • Ruchy reformatorskie, powierzchowne

  • Ruchy reformatorskie, głębokie

  • Ruchy rewolucyjne

  • Ruchy restauracyjne

Ruchy reformatorskie, powierzchowne

Charakteryzują się obietnicami dużych zmian ustrojowych, wprowadzaniem nic albo mało znaczących zmian w prawie i/lub statusie obywateli, ośrodki władzy (elity) i ich interesy pozostają praktycznie zabezpieczone. Mogą trwać wiele pokoleń, bez wielkich problemów wewnętrznych.

Ruchy reformatorskie, głębokie

Obejmują niewiele obietnic, jednak te które są wdrażane, powodują znaczące zmiany w stosunkach społecznych, polegające na “daniu szans” obywatelom z poza elit; ośrodki władzy (elity) i ich interesy pozostają praktycznie zabezpieczone, jakkolwiek pojawiają się “nowe twarze”. Trwają wiele pokoleń, z wielkimi problemami wewnętrznymi, ale ze względu na przyspieszenie rozwojowe, unikają zasadniczych rozwiązań.

Ruchy rewolucyjne

Charakteryzuje bardzo duża ilość i jakość strat materialnych, ludzkich oraz moralnych; pomimo przebudowy społecznej elity (starą zastępuje fizycznie nowa) oraz zupełnie przewymiarowanych nadzieji społecznych z widokiem na nieokreśloną przyszłość, interesy nowych elit, wymagające zabezpieczenia, powodują całkowite zwyrodnienie pierwotnego projektu politycznego; owocuje to trwałą stagnacją a następnie cofaniem w rozwoju. Zwykle wygasają w pierwszym pokoleniu.

Ruchy restauracyjne

Proszę nie kojarzyć z jadłodajnią. Polegają na przywróceniu poprzedniego stanu stosunków społecznych, przeciwko którym występowali dziadkowie i ojcowie współczesnych elit postrewolucyjnych; elity postrewolucyjne, odwracają się od ideałów swoich wstępnych, zarówno ze względu na własne interesy (czynnik nadrzędny) jak i ze względu na wymuszenia rozwojowe, które nie tolerują dotychczasowych skostniałych, niepraktycznych i ograniczających je układów. Pojawiają się wszędzie, ponieważ najważniejszą ich atrakcją, jest fantasmagoryjna wizja drastycznej odmiany losu a największym obciążeniem ignorancja w rozpoznaniu rzeczywistości, choć środki zapobiegawcze pozostają w zasięgu ręki (prawie). Brak nowych rozwiązań, intelektualna niewydolność takich elit, dopełnia reszty.

Codzienność

Bez względu na to w jakiej fazie przekształceń lub utrwaleń jakieś społeczeństwo jeszcze się znajduje, zdecydowaną jego większość pochłania praca. Nawet jeśli jest to zajęcie zastępcze, pozorowane lub wręcz niepotrzebne.

Bazą przetrwalnikową, jest oczywiście praca pożyteczna, ale jak uczy doświadczenie, nie każde społeczeństwo radzi sobie z tym jednakowo sprawnie, wydajnie oraz zapewniając rozwój, co najmniej ekonomiczny.

Nie ma sensu chyba dodawać, które ze społeczeństw (jego organizacja ustrojowa) zapewnia sukces a które pogrąża się, ba rozpada.

Kryzys ekonomiczny

To takie pojęcie usiłujące zawrzeć w sobie przyczynę i stan fenomenu. Kiedy gospodarka rozpędzonej ekonomii potyka się na prostej wyścigu, z powodu nadprodukcji i jak mówią przegrzania. Było dobrze a teraz jest jeszcze lepiej tylko nie wiadomo jak i komu to sprzedać. W gospodarce wolnorynkowej, nota bene skazanej na tego rodzaju okazje systemowo i periodycznie, genialni managerowie macro, potrafią i tu oszukiwać. Dzieje się tak poprzez wydłużanie okresu czasu, po którym następuje zwrot w cyklu koniunkturalnym.

Przedłużanie cyklu w nieskończoność prowadzi z koleji do zapaści przeciwnego rodzaju: niedoboru produkcji, znanej z różnych rewolucyjnie zarządzanych gospodarek.

Sytuacja taka pojawia się wobec “nieopłacalności” dalszej produkcji. Ergo w myśleniu ekonomicznym, pojawić się musi wtedy postulat kreowania zysku oraz na czyj koszt ma się to odbywać?

Ostatnią niewiadomą pozostaje zatem nie wyzysk, bo to mamy zapewnione, (i sami tego chcemy) ale kto go zagospodaruje. Przy czym wybór, nie należy już do nas.

Kryzys polityczny

Może być zarówno pochodną kryzysu ekonomicznego, jak jego, kryzysu ekonomicznego zasłoną dymną. Obserwacje zewnętrzne, nie pozwalają na jakiekolwiek ustalenia tego z czym mamy do czynienia w realu, ponieważ symptomy które możemy obserwować okiem nieuzbrojonym, są powierzchowne i łudząco podobne. Co więcej dla przeciętnego obywatela, różnice te mają bardzo małe znaczenie.

Zauważmy też, że kryzysy polityczne, owocują ewentualnie “wymianą twarzy”, podstaw ustrojowych nie naruszając w najmniejszym stopniu. Jednak wzmożenie nastrojów, wypłukanie i odreagowanie napięć jakie takiemu czemuś towarzyszy nieodmiennie, posiada pewien walor środka na uspokojenie lub stabilizację ciśnienia.

Nie jest to żadne lekarstwo, ale pacjenci, opuszczają gabinet zadowoleni. I tak, aż do następnej wizyty.

Współczesny świat obserwatorom realu dostarcza wielu niespodzianek, jakkolwiek tylko niewielu jest w stanie wyłapać ich niuanse. Jedną z takich ostatnich niespodzianek na większą skalę, jest wymiana ekipy rządzącej w trakcie jednego z największych kryzysów ekonomicznych ostatnich 80 lat. Smaczku dodają okoliczności towarzyszące w stylu najbardziej potępionych w historii dyktatur. Ponieważ wymiana koni w przeprawie jednak się dokonała, oznacza to podwójny odczyt:

  • Mamy do czynienia z fikcją, albo

  • Ośrodek władzy, znajduje się gdzie indziej.

Oczywiście nie ma to nic wspólnego z suwerenem, republiką i czymś co nazywamy potocznie jego władzą… Po co zresztą miałoby mieć.

Jakiekolwiek podobieństwa historyczne, ustrojowe, współczesne i/lub przyszłe, kojarzone przez czytelnika tego tekstu, są ze wszech miar uzasadnione i godne uszanowania; mam także nadzieję, że nie są one objęte żadnym z istniejących paragrafów KK. Gdyby jednak to ostatnie domniemanie było li tylko pobożnym życzeniem, oświadczam, że za skutki myślenia o tym, nie biorę jakiejkolwiek odpowiedzialności.

Marcisz Bielski GH/USA/ 1/30/2021