Wrocław popularny wśród Rosjan – efekt Euro?

 

Co prawda nadal najwięcej we Wrocławiu jest Niemców czy Anglików, ale Rosjanie we Wrocławiu stają się zauważalni. – Pojawiają się u nas dość często – opowiada Piotr Bożek z restauracji Pod Fredrą. Wycieczki Rosjan można też coraz częściej zauważyć na Ostrowie Tumskim. Przed Euro grupki z tego kraju należały do rzadkości. O coraz większym zainteresowaniu Rosjan naszym miastem dowodzi też to, co dzieje się na lotnisku. – Obserwujemy coraz więcej rosyjskich nazwisk na listach pasażerów – mówi Dariusz Kuś, prezes wrocławskiego portu lotniczego. – Najczęściej na trasach do i z dużych portów przesiadkowych.

Dlatego też władze lotniska chcą, aby zostały uruchomione regularne połączenia z krajem na wschodzie Europy. Możliwe, że pierwsze samoloty wystartują z Wrocławia jeszcze w tym roku. Najpewniej stolica Dolnego Śląska zyska połączenie z Petersburgiem oraz z Moskwą. Dariusz Kuś liczy również na regularne loty czarterowe. Skorzystają na tym Rosjanie, ale zadowoleni powinni być również Polacy. Z Wrocławia na wschód można było – jak dotąd – polecieć jedynie do Lwowa na Ukrainie. A wiadomo, że i Moskwa, i Petersburg są miastami bardzo atrakcyjnymi turystycznie.

Interesujące, że coraz więcej Rosjan odwiedza też Karpacz. W zimie było ich kilka tysięcy. Dlatego też planowane jest utworzenie specjalnych pakietów turystycznych. Polegałoby to np. na tym, że wycieczka przylatywałaby do Wrocławia samolotem, zostawałaby tutaj na dwa dni, a później odjeżdżałaby do Karpacza. Zainteresowanie projektem wykazał już hotel Gołębiewski, który Rosjanom szczególnie odpowiada.

W opinii restauratorów i hotelarzy, Rosjanie to bardzo dobrzy klienci. Zostawiają u nich sporo pieniędzy. Np. podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy, w jeden dzień kilka wrocławskich restauracji utargowało tyle, co przez kilka tygodni.

Rosjanie zainteresowali się Wrocławiem dzięki Euro. Co prawda grali u nas tylko jeden mecz, ale jak widać wystarczyło to, by nasz region im się na tyle spodobał, żeby tutaj wrócić.

A co z Czechami i Grekami, którzy u nas również grali i kibicowali? – Czechów jest o wiele więcej niż przed turniejem – mówi Janusz Domin, właściciel Literatki. – To dobrzy, bardzo sympatyczni klienci. Wrocław jednak, jak nie był, tak nie jest miejscem, które odwiedzają Grecy. Wycieczki z tego kraju zdarzają się bardzo rzadko.
http://ttg.com.pl/

wroclaw.naszemiasto.pl