Bezczelne są i zuchwałe. Big Farma zobaczyła, że poziom strachu, a następnie ogłupienia społeczeństwa jest tak duży, że można już jechać na rympał. Nóż wchodzi w masło bez oporu, a więc co się samemu mitygować? Można zarobić. Okazuje się, że fakt istnienia procederu, w którym instytucje kontrolne wobec Big Farmy są kompletnie zblatowane i nikomu włos z głowy nie spadł – rozzuchwala. Widać co można jadąc bez trzymanki.
Ostatnia afera z transmisja wirusa to miki. Idziemy dalej. Okazało się, że jak mamy kowid w schyłkowej fazie to wracają stare tematy na nowo. Otóż mamy lek na raka. Oczywiści oparty na technologii mRNA. Dla porządku należy przypomnieć to, o czym mówił doktor Norman Pieniążek z Florydy. Szczepionki oparte na technologii mRNA to wcale nie pomysł z pandemii kowidowej. Były badane od dawna i wynik był taki, że nie tylko nie należy ich podawać ludziom, ale nawet zwierzętom.
Nie wiadomo dlaczego tej pandemii nie zapobiegano tradycyjnymi, a właściwie „prawdziwymi” szczepionkami. A przecież wystarczyło „po staremu” wszczepiać dezaktywowane wirusy, by organizm zareagował. Ale po pierwsze – znowu Pieniążek – NIE MA szczepionek skutecznych na wirusy powodujące zakażenie dróg oddechowych i żeby nie wiem jakie techniki były używane, to dotąd to nie działa. Po drugie – sama technologia jest na tyle przebadana, że jedyne co wiemy o szczepionkach mRNA na pewno, to to, że nie należy ich stosować. A tu się okazuje, iż ta technologia jest nie tyle skuteczna, co popularna, że będzie się ten proceder kontynuować na leki na inne choroby.
No, jak zainteresowanie kowidowymi szczepieniami spada, to trzeba coś wymyśleć. A rak to kopalnia złota, bo to kolejny szał nadziei – wreszcie będzie czym leczyć nowotwory. No i dawkowanie dobrowolne, ba – ludzie się będą o to zabijać. A że to dotyczy naprawdę śmiertelnej choroby, to tym bardziej niż w kowidzie będzie ochota do pójścia na skróty, wszak lud będzie tego chciał za wszelką cenę, by oddalić wizję ciężkiej choroby, a nawet śmierci.
A że mRNA stało się popularne jadąc na lawecie kowida, to wszyscy wiedzą, że to TA technika, co to – jak słyszymy w mediach – uratowała świat przed zagładą. A jest to dziwny proceder, gdyż istnieją badania wskazujące coraz częściej na silną korelację pomiędzy faktem zaszczepienia, a zwiększającą się skokowo ilością nowotworów. I nie jest to tylko wynikiem długu zdrowotnego, zaciągniętego poprzez brak diagnozy z powodu przejścia systemu zdrowia na teleporady. Nowe, popandemiczne raki, to zazwyczaj szybki przebieg u ludzi dotąd zdrowych, rekordowe tempa przejścia do stanów ostrych, jak by coś wyłączyło człowiekowi kompletnie system immunologiczny. A więc Big Farma jakby niwelowała efekty własnych pomyłek, w dodatku na tym zarabiając.
To coś takiego jak z AstrąZeneką, która wyprodukowała i patentuje lek na zakrzepicę (oczywiście oparty na mRNA), głównie powodowaną przez… własne szczepionki. Nie jest to ekspiacja za to, że te preparaty spowodowały takie skutki uboczne. Nie. To następna kasiora. Z tym, że to tak, jakby ktoś kto łamie ludziom ręce założył ośrodek rehabilitacyjny. Za grubą kasę. Tak, że nie dość, że za łamanie każe sobie słono płacić, to za rekonwalescencję także. I trudno się pozbyć wrażenia, że jeden interes napędza drugi.
Po ostatnim wywiadzie, jakiego udzielił doktor Norman Pieniążek i po rozmowie ze mną parę miesięcy temu trudno mi się zgodzić z doktorem, że ta pandemia to tylko taki owczy pęd. Za dużo tu interesów, ewidentnych strategii, przemyślanych decyzji, w dodatku bazujących na konsekwentnie stymulowanej panice społeczeństwa. Nie widzę tu zbyt dużo przypadku, jaki zawsze towarzyszy owczym pędom, temu, gdy kierunek jest wypadkową wielu nieuświadomionych sił i procesów. I o tym owczym pędzie, i tym, że nie widzę tu tylko przypadku wielkich liczb będę chciał z Panem doktorem niedługo porozmawiać. Mam nadzieję, że przed kamerami.
No bo rzeczywiście, to trzeba mieć tupet w przypadku takiej Big Farmy. Wygrzebuje się ze śmietnika skompromitowaną technologię szczepienną, pomijam nawet, że na okoliczność pandemii na poziomie grypy sezonowej, ale dotyczy to przebadanego preparatu o fatalnych i znanych cechach. I teraz nie dość, że to namieszało w ludzkich organizmach nawet nie wiadomo jak bardzo źle, bo to będzie proces trwały i rozciągnięty w czasie, w dodatku (na razie) zaostrzający się, to teraz ta „sprawdzona” (chyba depopulacyjnie) technologia będzie rozszerzana na nowe lekarstwa. Tak, mRNA sprawdziła się. Głównie poprzez akceptację jej a priori przez publiczne instytucje odpowiedzialne za dopuszczanie na rynek produktów medycznych.
Mamy więc technologię do powszechnego stosowania, przebadaną jedynie administracyjnie poprzez akceptację badań dostarczonych przez producentów. Mamy innowacyjną technologię, a wiemy przecież, że postęp wymaga ofiar, o czym dowiadywaliśmy się codziennie przez ostatnie dwa i pół roku. I widać, że jak leniwy uczeń, będziemy te lekcje powtarzać siedząc n-ty rok w tej samej klasie. Dostając po łapach linijką kolejnych eksperymentów.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.