Po tak interesująco spędzonym weekendzie w poniedziałki wracamy do szkoły, gdzie czekają na mnie dziesiątki małych spraw, które w tamtejszej rzeczywistości urastają do rozmiaru wielkich problemów. Każdego roku, powracamy przeważnie do tych samych (kłopotów) natury technicznej: wybite szyby, zniszczone gniazdka elektryczne w hotelu, cieknące krany itp…
Rok temu w całym miasteczku nie było sprawnej wiertarki i musiałem czekać przez tydzień, aby mi zawieszono półki w pokoju. Nauka biegnie w szybkim tempie, ja pilnuję aby moi asystenci mieli w miarę wygodne warunki pracy i nie wiedzieli nic o tych dokuczliwych trudnościach. Dlatego rozwiązuję je jakby za kulisami. Nie wszystko jednak da sie ukryć…
A.M.: W lipcu śledziliśmy wyprawę polonijną do Peru pod pańskim kierownictwem. Pad jakim względem różniła się ona od innych wyjazdów turystycznych w tamte strony?
A.P.: Wyprawę turystyczną „Peru nieznane” zorganizowałem dla młodzieży szkolnej i dorosłych z Chicago. Przez 16 dni przemieszczaliśmy się po południowej części kraju Inków. Peru. Młodzież była cudowna – punktualna, radosna, wdzięczna. Dorośli starali się jej dorównać. Wspinaliśmy się o północy na 500 metrową wydmę w Ica i śpiewaliśmy przy akompaniamencie gitary.
Płynęliśmy na ptasie wyspy legowe na Pacyfiku podziwiając ptaki w gniazdach, pingwiny, słonie morskie i foki. Następnie trzy dni spędziliśmy na dnie Kanionu Colca penetrując jego ściany, docierając do kamiennego miasta antycznej kultury, spaliśmy na wyspie na jeziorze Titicaca, a potem z przygodami dotarliśy do legendarnej twierdzy Inków Machu Picchu. To był prawdziwy rajd turystyczny przez nieznane jeszcze tereny przyległe do popularnych miejsc rozdeptywanych już teraz przez turystów.