W 2005 roku zarganizowałem trzy wyprawy rejestrując nowoczesnymi
A.M.: Na ile wspiera Pański program Polonia w USA?
A.P.: Proszę nie myśleć, że liczę na to abym mógł żyć z pracy społecznej. Zarabiam na swoje wydatki w szkole publicznej. Ale na prowadzenie letnich szkół w Peru nie wstydzę się zwracać o pomoc. To jest nasza wspólna polska sprawa: jak nas tam nie będzie, to inne nacje i interesy zatrą szybko pamięć o polskich osiągnięciach i odkryciach.
Do Colca przywieźlismy z Chicago pierwsze książki do nauki jęz. angielskiego podarowane przez dyrektora mojej szkoły. Czy to nie paradoks, skoro w liceum peruwiańskim wykłada ten język aż ośmioro nauczycieli?.
Zawieźlismy tam pierwszego laptopa i projektor cyfrowy. Trzeba było widzieć i słyszeć reakcje dzieci, gdy na ścianie zaczęły poruszać się obrazy przy akompaniamencie słów angielskich i piosenek. Dzieci krzyczały z zachwytu!
Te metody dały im impuls do pracy. Wielu uwierzyło w siebie, nie muszą już wracać na pole ojca, ale mogą pracować w innych, może ciekawszych zawodach. Jedna z dziewcząt znalazła już pracę w urzędzie celnym na granicy z Chile, bo potrafi rozmawiać i wypełniać po angielsku kwity przewozowe. Druga prowadzi wraz z matką stragan w Chivay, gdzie dość czystym angielskim objaśnia turystom z czego zrobione są swetry i kapelusze…
Mowi, że interes zaczął dopiero teraz prosperować. Co roku wraca do nas na konwersacje. Wytwórca ceramiki i tkanin opanował podstawy języka i słownictwo opisujące jego wyroby.
Marzę o tym, aby te dzieci pozostały w przepięknej scenerii Doliny Colca i tam znalazły prace, chleb i godne życie. Aby pielęgnowały swoją kulturę. Część z nich wyjeżdża, część powróci, ale wszyscy nasi studenci coś dla siebie wynoszą z letnich kursów jęz. angielskiego.
W Chicago nieustannie wspierają mnie moi przyjaciele i znajomi z Polsko Amerykańskiej Izby Handlowej ( PACC) : Zbigniew Karaś, Grzegorz Handzel, Bogdan Pukszta, Henryk Kazimierczak jak i wielu ofiarodawców dających czek lub kopertę „dla dzieci w Peru”. Spoza miasta rokrocznie pomaga nam finansowo wraz ze swymi znajomymi Piotr Chmieliński, legendarny kajakarz, pogromca Amazonki i zdobywca Kanionu Colca. Takie wsparcie daje mi ogromną wiarę w siebie, a zaufanie dobroczyńców zobowiązuje do jeszcze większego wysiłku.
Zarejestrowałem Polsko Amerykańską Fundację Edukacyjną im. Ernesta Malinowskiego, która jest platformą dla nauczania jezyków obcych, prowadzenia badań naukowych i oragnizacji wypraw. Większość moich asystentów mówi wciąż w języku polskim, choć urodzili się w Ameryce. Zanurzenie się w egzotycznej kulturze Peru jest dla nich nie lada szansą na osobisty rozwój, a sam pobyt w zagubionej dolinie w Andach wywiera pozytywny wpływ. Ci młodzi ludzie błyskawicznie dojrzewają w obliczu nowych wyzwań. Jako nauczyciel życzyłbym sobie, aby młodzież w Chicago mogła być wystawiona na podobną próbę.