Prof. Marek Rudnicki relacjonuje obrady Polonijnej Rady Konsultacyjnej na forum KPA-Il. w dniu 26 listopada, 2018 – zdjęcie /polishnews.com
Po co Polsce lobbing w USA?
Waldemar Biniecki
Napisałem wiele artykułów na temat tworzenia propolskiego lobbingu w USA, które były publikowane w czterech krajach, gdzie znajdują się duże skupiska Polonii: w USA, Kanadzie, Niemczech, Wielkiej Brytanii, no i oczywiście w Polsce.
Idee propolskiego lobbingu promowałem na kilku dużych konferencjach. Moja prezentacja znalazła się na stronie Narodowego Instytutu Studiów Strategicznych. Starałem się z tym projektem dotrzeć do ministerstw i innych agend rządowych. Bez rezultatu.
Jeśli myślimy, że prezydent Donald Trump i Republikanie są wystarczającym gwarantem dla bezpieczeństwa Polski, to tkwimy w poważnej pułapce mentalnej. Dla Stanów Zjednoczonych liczy się wyłącznie interes amerykański. W tym miejscu warto sobie przypomnieć, kto podpisał słynną ustawę 447 i kto nie wsparł finansowo Trójmorza lub styl reprezentowania interesów amerykańskich w Polsce przez dwoje ostatnich amerykańskich ambasadorów w Polsce. Jeśli zakładamy, że istotą budowania bezpieczeństwa dla Polski jest sojusz ze Stanami Zjednoczonymi i nasza obecność w Sojuszu Północnoatlantyckim to jest to dobre założenie pod warunkiem, że nie damy się wykorzystać jako mięso armatnie oraz, że my sami jako Polacy będziemy budować siłę polskiego państwa, jego armii i niezbędnej dla rozwoju Polski, infrastruktury w postaci autostrad, szybkich kolei, CPK, portów przeładunkowych, rozwijania przemysłu zbrojeniowego oraz tworzenia szans rozwojowych dla młodego pokolenia poprzez oferowanie im niezbędnych warunków przez rozwój sztucznej inteligencji i komputerów kwantowych w Polsce. Te ważne założenia musimy asertywnie przedstawiać naszym amerykańskim sojusznikom a do ich promowania potrzebna jest Polonia amerykańska, która po wygranych wyborach Prezydenta Trumpa, posiada wystarczający mandat do tego, aby wspierać polską racją stanu w USA. Polonia amerykańska wspierając Prezydenta Trumpa, który wygrał wybory w listopadzie 2024 swoimi głosami oddanymi na niego szczególnie w Pensylwanii, Michigan i Wisconsin zagwarantowała sobie silną pozycję w jako głosująca grupa etniczna a teraz musimy tę sytuację umieć wykorzystać do odbudowania pozycji Polonii w amerykańskiej polityce. A przy braku przywództwa wśród polskiej diaspory w USA konieczny jest impuls z Polski w postaci mózgu i lokomotywy dla diaspory, która korzystając z przykładu sformowanego przez polskie państwo think tanku mogłaby promować politykę wzmacniania sojuszu i politykę wzmacniania amerykańskiej obecności w Europie, a w szczególności na wschodniej flance NATO jako integralną część polskiej racji stanu. A strażnikiem tej polityki w USA, oprócz polskiej dyplomacji, powinna być współpracująca z nią Polonia amerykańska.
Prezydent Andrzej Duda z Prezydentem Donaldem Trump. Źródło: KPRP / Marek Borawski/ DoRzeczy.pl
Jak zbudować lobbing w Stanach Zjednoczonych – rozwiązanie węgierskie
Republika Węgierska liczy ok. 10 milionów mieszkańców, czyli tyle, na ile szacuje się polską diasporę w USA. Diaspora węgierska w USA liczy ok 1,6 miliona Amerykanów pochodzenia węgierskiego. Jej historia sięga roku 1849, jednak największa fala emigrantów przybyła do USA po pamiętnym 1956 roku. Przełom w relacjach z USA, tak samo jak w naszym polskim przypadku, następuje w 1989, a po wstąpieniu Węgier do NATO rozpoczyna się poważna współpraca. Węgrzy wysyłają też swój kontyngent wojskowy na misję do Afganistanu.
Hungarian Initiative Foundation powstała w 2016 roku w Waszyngtonie, a jej dyrektorem została węgierska dyplomatka Anna Smith Lacey. Misją Fundacji jest polepszenie zrozumienia i kooperacji pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Węgrami. Członkami Rady Fundacji są przedstawiciele amerykańskiej i węgierskiej dyplomacji z takimi nazwiskami, jak: April Foley czy George Pataki. Fundacja koncentruje się na promowaniu węgiersko-amerykańskich organizacji, starając je ożywić i zintegrować. Fundacja koncentruje się na szkoleniu młodego pokolenia liderów amerykańskich Węgrów poprzez Meridian International Center oraz pragnie wykorzystać istniejącą w Waszyngtonie infrastrukturę amerykańskich think tanków, fundacji i innych instytucji.
Kolejną sferą działań jest program digitalizacji diaspory. Przede wszystkim zwiększenie aktywności diaspory w internecie, poprzez pomoc w uzyskaniu grantów na założenie stron internetowych, digitalizację archiwaliów oraz stworzenie systemu archiwum online ludzi, którzy opuścili Węgry po II wojnie światowej. Fundacja w jasny sposób wyjaśnia zasady udzielania grantów w aspekcie prawa amerykańskiego. Najlepiej działalność tą scharakteryzują liczby.
Tylko w samym 2016 roku udzielono 94 granty, przyznano 23 stypendia, wsparto 42 organizacje. Na całość działań wydano: 608.320 dolarów. Sporządzono aktualną bazę danych wszystkich organizacji węgierskich w USA. Na 31 uroczystości w całych Stanach Zjednoczonych wydano: 262.120 dolarów.
W system praktyk w Fundacji i innych organizacjach zaangażowano 10 osób, których wynagrodzenie wyniosło 99.200 dolarów. Na stypendia na naukę w USA dla 13 osób wydano 101.000 dolarów.
Przy stanie finansów Fundacji na rok 2016 w kwocie 15 767 793 dolarów, łączne wydatki wyniosły 782 912 USD. Śledząc działalność diaspory węgierskiej, udało się także dotrzeć do węgierskich mediów anglojęzycznych. Ich liczba jak na 10-milionowe państwo jest imponująca. Oto najważniejsze z nich: „Budapest Times”, „Budapest Panorama”, „Diplomat Magazine”, „Funzine”, „Trade Magazine”, „Best of Budapest”, „Budapest Business Journal”, „Hungary Around the Clock”, „Hungary News”, „Portfolio”.
Przykład Irlandii jako jedno z dobrych rozwiązań
Wszyscy pewnie pamiętamy wielki bum inwestycyjny, jaki miał miejsce w Irlandii. Powstało na ten temat szereg opracowań, ale żadne z nich nie skupiło się na prostym fakcie, że była to zasługa efektywnej współpracy diaspory irlandzkiej i rządu w Dublinie. Według najbardziej znanej badaczki tej diaspory, prof. Christine Kinealy, na całym świecie mieszka 70 milionów osób pochodzenia irlandzkiego. Najwięcej, bo 39 285 000 mieszka w USA. Podstawowym narzędziem kooperacji jest przejrzysty i transparentny program współpracy rządu z diasporą zatytułowany: „Global Irish- Ireland’s Diaspora Policy”. Wizja tej polityki jest wyrażona w prosty sposób: „Naszą misją jest pełna energii, zróżnicowana, globalna irlandzka społeczność połączona z Irlandią i między sobą”.
W Irlandii jest tylko jeden ośrodek współpracujący z irlandzką diasporą. W wywiadzie Ministra do Spraw Diaspory, Ciarán Cannona, znajdujemy najważniejsze stwierdzenie: „musimy wiedzieć, czego chce diaspora”. Ciarán Cannon jest jednym z czołowych polityków w Irlandii i jednym z trzech ministrów w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i Handlu. Co kilka lat program ten jest skrupulatnie modyfikowany.
Irlandia ma w USA 5 konsulatów, 12 konsulów honorowych i 3 profesjonalne agencje rządowe – 2 biznesowe i 1 turystyczną – funkcjonujące w największych miastach USA. W połączeniu z organizacjami diaspory irlandzkiej to potężna maszyna napędzająca ekonomię Irlandii.
Warto się również odwołać do najlepszych wzorców
Naród żydowski posiada najlepszy na świecie lobbing, oparty na rozmaitych organizacjach, a ich celem, bez względu na profil danej organizacji, jest działanie na rzecz państwa Izrael, obojętnie czy to jest grupa modlitewna czy klub dyskusyjny o wyższości wklęsłego nad wypukłym.
W każdym stanie w USA istnieją co najmniej 3 niezależne takie organizacje, które oprócz swojej podstawowej działalności monitorują światową prasę, media i publiczne programy edukacyjne. Wszystkie są zaangażowane w światową politykę. Każdy dyrektor wykonawczy jest etatowym pracownikiem danej organizacji i posiada kluczowe umiejętności z zakresu współpracy z mediami. Większość tych organizacji jest ze sobą połączona w taki sposób, aby zapewnić natychmiastowe działanie we wszystkich stanach jednocześnie. Organizacje te finansowane są hojnie przez diasporę żydowską i inne instytucje znajdujące się pod wpływem tejże diaspory.
Izrael, jako jeden z największych sojuszników USA, posiada najlepszy na świecie lobbing, który codziennie zabiega o to, aby Izrael był najważniejszym sojusznikiem USA. American Israel Public Affairs Committee (AIPAC) jest największą, profesjonalną organizacją lobbingową, której celem jest wpływ na amerykańską politykę i legislację, aby ją uczynić przyjazną Izraelowi.
W latach 2013-21 ambasadorem Izraela w USA był Amerykanin żydowskiego pochodzenia i w Izraelu nikomu to nie przeszkadzało, że Ron Dermer — wychowany na Florydzie i wykształcony w najlepszych amerykańskich uniwersytetach — mówi i zachowuje się jak Amerykanin. Posiada wielu kolegów ze studiów co jest ogromnym kapitałem społecznym.
Izrael posiada obecnie aż 8 konsulatów w USA i aktywnie wspiera lobby żydowskie. Wyczerpująco przedstawia problem wpływu lobby żydowskiego na amerykańską politykę prof. John Mearsheimer w książce: „The Israel Lobby and U.S. Foreign Policy”. Książka, która w 2008 r. stała się bestsellerem w USA, pokazuje, jak powinna przebiegać sieć połączeń od byłych oficjeli, poprzez polityków oraz wpływowych przedstawicieli danej diaspory, biznesmenów i — co najważniejsze —dziennikarzy. W polskich placówkach dyplomatycznych nawet konsulowie od Polonii muszą być Polakami z Polski. W taki nieco gorzki sposób można podsumować ten wątek.
Foto: (archiwalne). Muzeum Polskie w Ameryce. Gubernator, Patt Quinn w czasie obchodów Dnia Pułaskiego w 2009 roku. A. Mikołajczyk /polishnews.com
Polskie realia
Polskie realia są po prostu karykaturą tego co robią Irlandczycy, Węgrzy czy Żydzi. Oni bowiem budują swoje kontakty z diasporą na miejscu- czy przez konsulaty, czy przez fundacje działające w USA. Polska zaś robi wszystko dokładnie odwrotnie. Powołuje organizacje “współpracujące” z diasporą nie na miejscu, ale w Warszawie. Zatrudniając przy tym osoby, które nigdy nie mieszkały za granicą, nie rozumieją podstawowych relacji, nawet jeśli chodzi o różnicę czasu, nie znają języków, co w USA jest podstawą działania, gdyż 90 % Polonii amerykańskiej nie mówi po polsku. W niektórych przypadkach są to przysłowiowi znajomi królika, a ego co niektórych jest większe od Himalajów. No i w końcu „wycinanie” co 4 lata „złych”, aby zastąpić ich swoimi. Dożynanie watach stało się swoistym zwyczajem, tylko nikt nie zauważa, że w ten sposób nigdy, niczego nie zbudujemy. Z resztą tak robiła sanacja w Berezie Kartuskiej, potem był Obóz na wyspie Bute, terror komunistyczny i postkomuniści z „grubą kreską”, super patrioci ci- co to jak nie jesteś z nimi to jesteś przeciwko nim i ci, dla których wartości unijne i sprzeniewierzanie polskiego majątku są ważniejsze od polskich tradycji i wartości.
Obserwując kontakty polityków z Polonią można odnieść wrażenie, że każdy z nich realizuje swoją agendę, nie do końca przejawiając zainteresowania potrzebami Polonii. Teraz po zmianie rządu jasno widać, że działania na rzecz Polonii mają kierunek związany z obecną władzą a głos ekspercki Polonii uwidacznia się tylko po liberalnej stronie, no bo w końcu w wyborach prezydenckich musi wygrać nowoczesny patriotyzm.
Chciałbym nadmienić, że realia praktycznej komunikacji z tymi wszystkimi urzędami powołanymi do opieki nad Polonią są zmorą wielu polonijnych działaczy. Część tych urzędów np. podaje tylko numery telefonów, które są czynne w godzinach urzędowania. Nikt nie uwzględnia różnicy czasu. A o odpisywaniu na nasze e-maile można by napisać poważną pracę naukową. Od 1989 nie stworzono żadnego realnego programu współpracy z Polonią ani nie powstał żaden ośrodek rządowy, który by taką współpracę próbował stworzyć a powołane instytucje do spraw opieki nad Polonią mają programy, w których nie ma żadnej spójności z polityką państwa. Każdy sobie rzepkę skrobie. Jeden prezes promuje regaty, drugi zjazdy zimowe z Kasprowego, trzeci koncentruje się na Argentynie. Nie ma żadnych aktualnych badań nad Polonią ani chociażby raportu o stanie Polonii o czym pisałem w moim ostatnim tekście. Spora liczba organizacji i fundacji w Polsce po prostu pasożytuje na tej współpracy, czerpiąc publiczne pieniądze ze środków rządowych i innych źródeł przeznaczonych na Polonię i dla Polaków na Wschodzie. Uprawia się uśmiechniętą i spontaniczną politykę rozdawnictwa publicznych pieniędzy dla liberalnych środowisk w Europie Zachodniej, omijając dużym łukiem, po ostatnich wyborach w USA, największą i najbardziej zasłużoną dla Polski Polonię amerykańską.
Wnioski nasuwają się same. Dziś, w obliczu zmieniającego się układu sił na świecie, najważniejsze jest odrzucenie toczącej polską substancję wojny polsko-polskiej i stworzenie nowoczesnej wizji dla Polski i polskiej diaspory na świecie. Wizji, która wydatnie i aktywnie wspierałaby rozwój Polski i jej politykę zagraniczną. Należy więc wytyczyć nowe cele i zarysować skalę ich ważności a zardzewiałe szabelki wojny polsko-polskiej schować gdzieś na pawlaczu.
Potencjał Polonii amerykańskiej
Amerykanie polskiego pochodzenia są bogatsi niż przeciętny Amerykanin (79 tys. dol. wobec średniej 63 tys., jeśli chodzi o dochód na rodzinę) oraz są lepiej wykształceni (36 proc. wobec 28 proc. ukończyło studia). „Większość (71 proc.) deklaruje przynależność do Kościoła rzymskokatolickiego”.
Zaplecze intelektualne Polonii
Tak jak w Polsce, rodzice inwestują w swoje dzieci i starają je wysłać do najlepszych szkół wyższych w całych Stanach Zjednoczonych. Jest to pokaźna inwestycja, ponieważ przeciętne studia licencjackie rocznie kosztują 33 215 dol., studia magisterskie kosztują rocznie w zależności od specjalności od 30 do 120 tys. dol., a studia doktoranckie kosztują rocznie w zależności od specjalności od 53 625-113 035 dol. Podałem dane dla uczelni publicznych.
Dobrze wykształcony Amerykanin polskiego pochodzenia z doktoratem już na samym początku wart jest około 250 000 dol. Na uniwersytetach istnieją i powstają polskie kluby studenckie, od Wschodniego Wybrzeża do zachodniego po Alaskę i Hawaje.
Sporą, ciągle powiększającą się grupę stanowią studenci z Polski. Potrzebują oni jakiegoś planu, wizji jednoczących ich wokół wspólnych celów a nie tylko chorych ideologii. Jednym z takich narzędzi mogłaby być idea stworzenia transparentnego systemu stypendialnego. Aby myśleć poważnie o stworzeniu propolskiego lobbingu w Ameryce, stypendia odgrywają tutaj istotną rolę.
Czekamy również na projekty i programy badawcze dla naszych studentów i naukowców adresowane z Polski. Bez zaplecza intelektualnego nie można budować polskiego lobby. Istotną rolę w tym procesie odgrywają polscy naukowcy pracujący w USA, amerykańscy naukowcy polskiego pochodzenia i inni, którzy zajmują się polską problematyką.
„Fundacja Kościuszkowska kilka lat temu postanowiła przygotować listę uznanych naukowców nauk ścisłych i w ten sposób powstało Collegium of Emitent Scientists” –przygotowaną przez Dr. Johna S. Micgiel’a. W ten sposób fundacja opracowała listę blisko 400 eminentnych profesorów nauk ścisłych. Jednak podobnej listy wybitnych humanistów – Collegium of Eminent Humanists” jeszcze nie opracowano.
Wstępne szacunki mówią, że w samych Stanach Zjednoczonych jest ponad 800 naukowców na poziomie „tenure”, czyli amerykańskiej habilitacji. „Od instruktora do profesora” jest to poważna grupa ludzi, z ogromnym potencjałem intelektualnym, której nie można lekceważyć.
Polscy naukowcy pracują na setkach uniwersytetów na całym świecie i grupa ta powinna również być motorem rozwoju w Polsce i to o nich powinny zabiegać polskie uniwersytety, ośrodki badawczo-rozwojowe oraz różnego szczebla ośrodki władzy. Dokładnie tak jak robiła to II Rzeczpospolita.
Zasoby finansowe Polonii amerykańskiej — największa klasa średnia poza Polską
Zasoby finansowe Polonii amerykańskiej z danych Polsko-Słowiańskiej Unii Kredytowej mówią o średnich oszczędnościach na 1 osobę na poziomie 17 500 dol. A są to tylko oszczędności zróżnicowanej grupy 100 tys. Polonusów z rejonu Nowego Jorku, New Jersey i Chicago. Wystarczy te kwoty szybko przemnożyć, aby uzyskać astronomiczną kwotę 1 750 000 000 dol. Przypomnijmy, że cała polska diaspora w USA jest szacowana na 10 milionów.
Polonia jako 20-milionowa grupa, która stanowi 40% wszystkich Polaków na świecie, to potężna siła polityczna, intelektualna, mająca ogromne wpływy w różnych dziedzinach życia społecznego a 10 milionów amerykańskich Polaków nie można lekceważyć na amerykańskiej scenie politycznej.
W ostatnim czasie mówi się dużo o innowacyjności, kreatywności i możliwościach polskiej gospodarki, zapominając o ważnym fakcie. Co roku Polonia ze Stanów Zjednoczonych (nie wspominając innych krajów) wysyła do Polski około 900 milionów dolarów (na podstawie World Bank, opracowane przez Migration Policy Institute). Są to środki porównywalne z tymi, które inwestują u nas zagraniczne firmy.
Przywództwo Paderewskiego w USA — przypadek do przestudiowania
Wynikiem trzyletniej pracy Ignacego Paderewskiego w Stanach Zjednoczonych była rekrutacja ponad 20.000 ochotników do Armii Polskiej we Francji, tzw. Błękitnej Armii, dowodzonej przez gen. Józefa Hallera. Istotny jest także fakt, że Paderewski dysponował imponującą infrastrukturą społeczną, a mianowicie setkami działaczy polonijnych i organizacjami, które uznały autorytet „mistrza” i podporządkowały się jego przewodnictwu, oraz prasą polonijną.
Warto wymienić w tym miejscu chociaż niektórych z nich: Dr. Teofila Starzyńskiego, Jana Smulskiego, Franciszka Dzioba, Jana Stykę, czy Władysława Bendę. Paderewski stworzył wokół „polskiej sprawy” olbrzymie zaplecze intelektualne i finansowe. Wygłosił ponad 340 przemówień, własnoręcznie napisał tysiące listów do ważnych osobistości życia amerykańskiego. Ważnym faktem były zabiegi dyplomatyczne polskich organizacji, a przede wszystkim osobisty wpływ i przyjaźń Ignacego Jana Paderewskiego z prezydentem Stanów Zjednoczonych Wilsonem. Dzięki osobistemu zaangażowaniu Ignacego Jana Paderewskiego, prezydent Woodrow Wilson podpisał 5 października 1917 dekret zezwalający Polakom z USA formować swoją armię. Ponieważ prawo amerykańskie nie pozwalało na szkolenie obcej armii na swoim terytorium z pomocą przyszła Kanada, oddając do dyspozycji tereny pod miasteczkiem Niagara-on-the-Lake. Obóz otrzymał imię Tadeusza Kościuszki.
8 stycznia 1918 r. oficjalnie głos w spawie polskiej zabrały także Stany Zjednoczone. Amerykański prezydent Thomas Woodrow Wilson wygłosił wtedy orędzie do Kongresu USA, w którym stwierdził w 13 punkcie swego programu:
„Należy stworzyć niezawisłe państwo polskie, które winno obejmować terytoria zamieszkane przez ludność niezaprzeczalnie polską, któremu należy zapewnić swobodny i bezpieczny dostęp do morza i którego niezawisłość polityczną i gospodarczą oraz integralność terytorialną należy zagwarantować traktatem międzynarodowym”.
Spektakularne działania polskich patriotów w USA, na czele z Ignacym Janem Paderewskim, doprowadziły do powstania Herbert Hoover and the Organization of the American Relief Effort in Poland (1919-1923). Ta amerykańska rządowa organizacja wraz z innymi organizacjami takimi jak Polsko-Amerykański Komitet Pomocy Dzieciom, przekazała do Polski 250 milionów dolarów. Trzeba pamiętać, że wartość dolara w okresie przed depresją była astronomicznie wysoka. $250 milionów z 1923 r. to $3.8 miliarda w 2020 r. (dollartimes.com). Polacy mieszkający w Ameryce zainicjowali Polski Biały Krzyż i Polskie Szare Samarytanki z YWCA (Young Women’s Christian Association, Chrześcijański Związek Młodych Kobiet), które rekrutowały pielęgniarki do wspierania polskich żołnierzy i rodzin. Działania te były kluczowe dla powojennej odbudowy Polski. Niestety, ich historie zostały zapomniane.
Pomoc finansowa dla Polski nie skończyła się z chwilą odzyskania niepodległości, ale trwa do dziś. Idąc polskimi ulicami, nigdy się nie zastanawiamy, który dom powstał za pieniądze polskich emigrantów. Polonia amerykańska w okresie II wojny światowej i w okresie komunizmu, przejęła na siebie ważny obowiązek reprezentowania prawdy historycznej oraz przechowania polskiej tożsamości narodowej. Za to była inwigilowana i skutecznie rozbijana przez komunistyczne służby. Niestety tematem tym nie jest zainteresowany żaden ze znanych mi uniwersytetów, a luźne artykuły na ten temat to powód to płaczu.
Instytut Paderewskiego w Ameryce Północnej – think tank, którego jeszcze nie ma
Polonia, aby bronić dobrego imienia Polski, szczególnie w krajach strategicznych dla Polski, musi posiadać odpowiednie narzędzia. Najważniejszym z nich jest polska anglojęzyczna telewizja, która promowałaby polską rację stanu 24 godziny na dobę. Konieczna jest inwestycja w media polonijne i połączenie ich w strategiczną sieć. Przykładem takiego medium jest Kuryer Polski jako wschodzący w USA dwujęzyczny portal, który dociera do Amerykanów polskiego pochodzenia, do globalnej Polonii i Polaków w Polsce. Takie projekty nie mogą się jednak odbijać od biurokratycznej maszyny w Warszawie.
Sieć wielojęzycznych mediów polonijnych połączonych strategicznie w krajach ważnych dla Polski jest ważnym krokiem, o którym nikt nie mówi. Dlaczego my, potomkowie Chodkiewiczów, Sobieskich i innych, pozostajemy za Węgrami, Irlandczykami tak daleko?
Powołajmy, tak jak Węgrzy tutaj, w USA, rządową fundację, która byłaby wsparciem przy budowaniu propolskiego lobby. Zatrudnijmy najlepszych fachowców z USA, Kanady i Polski. Niech będzie to „Polska Team”, zespół profesjonalistów mówiących i piszących po angielsku i po polsku, którzy potrafiliby zbudować taką zintegrowaną sieć polonijnych mediów i organizacji. Dokonując tej inwestycji, moglibyśmy na dekady przywrócić dawne znaczenie propolskiego lobbingu w USA.
Największym deficytem dla amerykańskiej Polonii jest całkowity brak przywództwa na szczeblu krajowym i stanowym. Działalność Polonii ogranicza się do tradycyjnych balów, robienia sobie selfies a polityka polonijna sprowadza się do zwykłego trwania i pilnowania, aby nikt niczego nie wymyślił i nie zapędził „trwających” do konkretnej pracy. Po ostatnich wyborach wszyscy są tak spolaryzowani, że trudno nawet w swoim bliskim sąsiedztwie spotkać kogoś, z kim można znaleźć wspólny język.
Czas jednak na przebudzenie. Nastał znów czas pracy organicznej – szkolenia liderów i przyszłych polityków amerykańskich polskiego pochodzenia. Polonia amerykańska musi znów wprowadzić swoich reprezentantów do Kongresu Stanów Zjednoczonych. Musi mieć swoich gubernatorów, przedstawicieli stanowych, prezydentów miast i innych ważnych przedstawicieli w amerykańskich agencjach rządowych.
Chicago, 3 maj, 2011. Burmistrz Chicago Richard Daley, zorganizował obchody Konstytucji 3 Maja dla Polonii. Podczas spotkania z uznaniem wypowiadał się o ogromnym wkładzie polskich imigrantów na przestrzeni minionych wieków. Zwrócił uwagę jak ważnym aspektem w wychwywaniu młodzieży jest przekazywanie im wartości kulturowych, rodzinnych i religijnych. Foto: polishnews.com
Czas, aby stworzyć w krajach strategicznych dla Polski profesjonalny, sprawczy propolski lobbing, zainwestować w upadające media polonijne. Sieć mediów polonijnych oraz organizacji połączonych strategicznie w krajach ważnych dla Polski jest istotnym krokiem i najważniejszym priorytetem, o którym nikt nie mówi. Polonia na całym świecie dysponuje potencjałem, który może nie tylko pomóc wspierać strategicznie polskie interesy, ale również pomóc zmieniać obraz Polski. Liczy się Polska a nie interesy danej partii. Pozdrawiam wszystkich z Milwaukee, Wisconsin i zapraszam do poważnej dyskusji.
Waldemar Biniecki, red. naczelny Kuryera Polskiego w Milwaukee. https://kuryerpolski.us/
Źródło: DoRzeczy.pl/grudzień/2024