Boże Narodzenie 2008 w USA
W czasie spotkań towarzyskich rozmowa o gospodarce jest tak samo trefnym tematem, jak rozmowa o polityce. W USA wszyscy znają niepisaną konwencję: o polityce się nie rozmawia. No chyba, że czyjeś intencje zmierzają w kierunku pokłócenia się ze wszystkimi – wtedy tylko – ależ proszę bardzo. O ekonomii mało kto rozmawia w kategoriach państwa. Tak jakby makroekonomia nie istniała, tak jakby wpływ państwa na to, co się dzieje w gospodarce wynosił zero, tak jakby państwo a dosadniej amerykański rząd, nie miał żadnych w tej dziedzinie prerogatyw. Istotnie zresztą, kiedy czyta się amerykańskie przepisy dotyczące działalności gospodarczej, ma się wrażenie, że największy wysiłek edytora tekstu poszedł w kierunku jak najbardziej dyplomatycznego sposobu zapisu, w którym odpowiedzialność państwa jest wyłączona, a odpowiedzialność podmiotu gospodarczego – przeciwnie. Tylko trzeba chcieć. […]