WOŁYŃ 1943 PO OSIEMDZIĘŚIĘCIU DWÓCH LATACH UKRAIŃSKI PLAN, POLSKI ODWET

Pogrzeb Polaków zamordowanych przez banderowców w lesie koło Lubyczy Królewskiej (woj. lwowskie); Bełżec, czerwiec 1944 roku. Fot. AIPN

WOŁYŃ 1943 PO OSIEMDZIĘŚIĘCIU DWÓCH LATACH

UKRAIŃSKI PLAN, POLSKI ODWET

Dziennik Kijowski/ lipiec 2023

Rozmowa z prof. Włodzimierzem Mędzyckim (Instytut Historii PAN)

– Zacznjmy od faktów. Co wydarzyło się na Wołyniu w 1943 roku, pomiędzy Polakami a Ukraińcami?

– Jeszcze przed wybuchem wojny niemiecko-radzieckiej, na Wołyniu działały zarówno, polskie jak i ukraińskie organizacje polityczne i militarne. Pozostawały one jednak ze sobą w ostrym konflikcie. Po czerwcu 1941 roku, spora część politycznych środowisk ukraińskich na Wołyniu, zdecydowała się na współpracę z Niemcami do tego stopnia, że Ukraińcy stanowili wówczas główną część pomocniczych sił policyjnych na tym terenie. Trzeba podkreślić w tym miejscu, że współuczestniczyli oni w przeprowadzaniu Zagłady Żydów, biorąc regularnie udział w pacyfikacjach wsi zarówno zresztą polskich, jak i ukraińskich. W miarę upływu kolejnych miesięcy trwającej wojny napięcie w relacjach polsko-ukraińskich systematycznie narastało. W 1942 roku mieliśmy już do czynienia z coraz częstszymi fizycznymi atakami na ludność polską, zarówno na inteligencję, jak i na ludność chłopską. Jesienią 1942 roku około sześciu tysięcy Ukraińców, postanowiło opuścić niemieckie siły pomocnicze i szybko przeszło do konspiracji co sprawiło, że na Wołyniu pojawił się nowy, bardzo istotny czynnik militarno-polityczny. A mianowicie formowały się wówczas struktury Ukraińskiej Powstańczej Armii, która pozostawała w bardzo ścisłym sojuszu bądź też poprostu była podporządkowana politycznie Organizacji Ukraińskich Nacjonalístów, odłamu kierowanego przez Stepana Banderę.

W miejsce opuszczone przez Ukraińców decydują się wejść Polacy. Dzieje się to w porozumieniu ze strukturami Polskiego Państwa Podziemnego i nie po to, aby pomagać Niemcom, ale po to, żeby stworzyć ewentualną możliwość obrony przed atakami ze strony tych Ukraińców, którzy zeszli do podziemia. Ukraińskie ugrupowania polityczne, ale i część ludności ukraińskiej, fakt przejęcia przez Polaków funkcji wypełnianych dotąd przez Ukraińców oceniano skrajnie negatywnie. W pierwszych miesiącach 1943 roku rozpoczęły się rajdy tych ukraińskich oddziałów partyzanckich. W czasie jednego z nich, w dniu 9 lutego 1943 roku, zamordowano 155 mieszkańców wsi Parośla w powiecie sarneńskim. Był to pierwszy masowy mord dokonany z premedytacją. Polakom zasugerowano wówczas, że ten oddział przygotowuje zasadzkę na Niemców, w związku z tym jeżeli dadzą się oni skrępować, będą usprawiedliwieni faktem, że nie tylko nie pomagali partyzantom, ale wręcz stawiali im opór. Kiedy Polacy zostali związani, rozpoczęła się rzeź całkowicie bezbronnych, bezczelnie obezwładnionych osób. -Moim zdaniem był to moment kluczowy dla dalszego rozwoju wydarzeń na Wołyniu- dodaje nasz rozmówca.

Informacja o tym fakcie błyskawicznie dotarła do najwyższych struktur OUN (B) i UPA i nie wywołała tam żadnej reakcji negatywnej, co przez wołyńskie struktury OUN zostało uznane za przyzwolenie dla rozpoczęcia tej rzezi. Dowódca formacji zbrojnych OUN-UPA na Wołyniu Kłym Sawur podjął wówczas decyzję o czymś, co określane jest w histografii jako “akcja antypolska”. Pierwszym aktem tej akcji, już teraz masowej, była seria napadów na miejscowości polskie w okolicach Wielkanocy 1943 roku. Akcja ta uzyskała mniej lub bardziej entuzjastyczne poparcie struktur politycznych OUN (B). Zakładano, że kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt takich akcji wywoła oczekiwaną reakcję ze strony Polaków. Tymczasem stało się odwrotnie. Strona polska zarówno struktury państwowe, jak i zwykli ludzie w działaniach oddolnych, zastosowała swój opór. Powstały wówczas tak zwane struktury samoobrony, czyli rzecz jasna były to ogniska oporu militarnego. W niektórych przypadkach pozyskały one trochę broni ze strony Niemców. W efekcie na przełomie maja i czerwca 1943 roku, UPA-OUN (B) stanęły przed dylematem czy zrezygnować z tej akcji czy też ją zaostrzyć, aby opór Polaków w końcu przełamać.

Wynikiem przyjęcia tej drugiej z opcji, było przeprowadzenie w dniu 11 lipca 1943 roku największej akcji zbrojnej wymierzonej przeciwko Polakom. Zaatakowano wówczas jednocześnie 99 miejscowości. Liczba ofiar śmiertelnych z tego jednego dnia przekroczyła kilka tysiecy. Zbrojna akcja na Wołyniu trwała do późnej jesieni 1943 roku Wygasła ona na przełomie pażdziernika I listopada wspomnianego roku, kiedy zabito i wygnano tych z Ukraińców, których się dało, a ci, którzy zostali, byli na tyle zdolni do oporu, że nie można go było przełamać.

Rodzina Rudnickich – zamordowana przez UPA we wsi Chobułtowa, powiat Włodzimierz (nr 2 //zbrodniawolynska.pl/

– Czy mordy na Wołyniu były działaniem zaplanowanym, czy też stanowiły ekspolzję spontanicznej nienawiści?

– To jest jeden z zasadniczych tematów, wokół których toczy się dyskusja. Do tej pory w części historiografii ukraińskiej funkcjonuje idea sprawiedliwej odpłaty za bezmiar krzywd, jakich doznawali Ukraińcy ze strony Polaków. Akcja wymierzona przeciw Polakom miała być wynikiem długo tłumionego poczucia krzywdy, efektem niesprawiedliwości, jakich dopuszczali się Polacy, w tym zawłaszczania ukraińskiej ziemi przez polskich osadników, zwłaszcza wojskowych i innych upokorzeń ludności ukraińskiej w II Rzeczypospolitej -dodaje rozmówca. Zgodnie z drugą interpretacją, która wydaje się zdecydowanie bliższa historycznych faktów, przez cały czas inicjatywa była w rękach kierowniczego aparatu OUN (B) i kadry dowódczej UPA. Fundamentem tej akcji było założenie, że dopóki Polacy mieszkają na spornym terytorium Wołynia i Galicji Wschodniej, dopóty będą czynnikiem na tyle silnym, że uniemożliwią realizację ukraińskiego programu niepodległościowego. Dlatego od końca roku 1942 do ostatnich miesięcy roku 1944, realizowano plan wymuszenia na Polakach opuszczenia tych ziem nawet przy użyciu siły. W apogeum tej akcji, czyli od marca 1943 na Wołyniu do ostatnich miesięcy wspomnianego roku 1944 w Galicji, przyjmowano za dopuszczalne, że jeżeli Polacy nie chcą dobrowolnie tych ziem opuścić, należy ich “wyeliminować fizycznie”. Oznaczało to pełne przyzwolenie dla działań militarnych, wymierzonych przeciwko wszystkim mieszkańcom. Co do tego nie ma sporu przynajmniej wśród polskich badaczy, niezależnie od tego, do jakiego nurtu badawczego należą. Istnieją dokumenty mówiące o tej strategii i wskazujące na odgórną akceptację tych form działania. W ramach tej akcji mamy do czynienia z elementami czegoś, co historycy nazywają wojną chłopską czy ludową, charakteryzującą się brakiem profesjonalnej broni i uczestnictwem ludności cywilnej chłopskiej, przyzwyczajonej do zabijania, choćby zwierząt i do wykorzystywania ich siły fizycznej do rozwiązywania konfliktów, także między sobą.

Fotografia przedstawiająca warunki bytowania polskich uciekinierów z wołyńskich wsi zgromadzonych w okolicach Przebraża w 1943 r., dar prywatny: Tadeusz Wolak/ https://gdansk.ipn.gov.pl/

Nie sposób nie zadać pytania, dlaczego właśnie wtedy postanowiono pozbyć się Polaków tak krwawo.

– To, co się wydarzyło na Wołyniu i w Galicji, nie byłoby możliwe w tak zwanej sytuacji normalnej. Absolutnie fundamentalny był w tym miejscu wpływ dotychczasowych doświadczeń drugiej wojny światowej. Na Wołyniu mamy do czynienia z falą zbrodni w roku 1941 oraz fizycznym unicestwieniem ludności Żydowskiej w roku 1942 i na początku roku 1943. Wszyscy na Wołyniu byli przynajmniej tego świadkami. W 1939 roku na tym terenie jest prawie ćwierć miliona Żydów. Do początków roku 1943 wszystkich wymordowano, w dużej mierze na miejscu. Tych, których nie wywieziono do Bełżca, wyprowadzano za miasto i tam po prostu zabijano, zwłaszcza było tak w mniejszych miejscowościach. Po takim doświadczeniu każde istnienie ludzkie widziane jest z innej perspektywy. Także dlatego różne zadawnione spory rozstrzygane były wedle sposobów wtedy uznawanych za dopuszczalne. W związku z tym, tego co się działo na Wołyniu, absolutnie nie można opisywać w kategoriach ukraińskiego charakteru narodowego czy tradycji w stosunkach polsko-ukraińskich. Oczywiście, to nie jest usprawiedliwienie dla tej ogromnej zbrodni, a zwłaszcza dla okrucieństwa, czasami także i tego, który wypłynął ze strony Polaków w tak zwanych akcjach odwetowych.

– Jaka była reakcja Polaków wobec tego, co im zgotowano – poza sumoobroną, o której Pan już mówił?

– Polacy zachowują się w sposób typowy dla kogoś, kto został zaatakowany i komu czyni się wielką krzywdę. Przyjęli oni założenie, że naczelnym celem jest właśnie obrona. W tej sytuacji inaczej spojrzano na ograniczoną współpracę z Niemcami. Gdy to oni są głównym dysponentem broni na tamtym terenie, a broń jest niezbędna dla ratowania własnych dzieci, to się od nich w miarę możności tę broń zdobywa. Podjęto też ograniczoną współpracę z partyzantką radziecką, która także traktowała ukraiński nacjonalizm jako swojego wroga. Jeżeli Polacy po wejściu do spalonej wsi znajdowali dziecko z rozpiętymi jelitami i podpisem ,,Litak Sikorskoho”, czyli „Samolot Sikorskiego”, można zrozumieć, że dopuszczali się potem okrucieństw we wsiach ukraińskich. Odwet był też formą działań militarnych w wojnie, której zasady narzucił wszystkim przeciwnik. Przekonanie na przykład mieszkańców ukraińskich wiosek, że nie warto atakować Polaków, bo można samemu odnieść poważne straty, jest jak najbardziej racjonalnym działaniem militarnym. Tak czy inaczej, polski odwet był formą reakcji, a nie działaniem podjętym z własnej inicjatywy.

Członkowie stacjonującej w Przebrażu polskiej samoobrony utworzonej w celu obrony ludności przed atakami oddziałów UPA, 1943 r., dar prywatny: Tadeusz Wolak./https://gdansk.ipn.gov.pl/

– Jaka była liczba ofiar po stronie polskiej, a jaka po ukraińskiej?

-Uważam, że wszelkie podawane liczby stanowią próbę opisania własnego obrazu tamtej sytuacji, w taki sposób, żeby utwierdzić własną teorię. Ci, którzy opisują ten konflikt jako mimo wszystko kontrolowany, będą liczbę ofiar raczej ograniczać. Według nich, Polaków zginęło łącznie około 50 tysięcy, czyli na Wołyniu 30 tysięcy, zaś w samej Galicji 20 tysięcy. Jeśli ktoś widzi w tym apokalipsę i spontaniczny ludowy odruch, będzie liczbę polskich ofiar szacował na przynajmniej 100 tysięcy. Lista zabitych dających się wyliczyć z imienia i nazwiska obejmuje około 35 tysięcy osób, a to, co powyżej tej liczby, wynika moim zdaniem z wizji wydarzeń, a nie z jakichkolwiek uzasadnionych szacunków. Ustalenie liczby ofiar po stronie ukraińskiej jest jeszcze trudniejsze, ponieważ w gruncie rzeczy wiemy tyle, że odwet ze strony polskiej nastąpił, znamy jego pojedyncze przypadki, jesteśmy w posiadaniu informacji o odwecie także pochodzące z wewnętrznej korespondencji struktur państwa polskiego, ale to wszystko absolutnie nie wystarczy do określenia skali tej zbrodni. Zakres odwetu jest raczej nie do ustalenia. Ukraińcy szacują stosunek liczbę ofiar po stronie ukraińskiej i polskiej jak 1:5, ale myślę, że te szacunki są lekko przesadzone. Nie mamy jednak wiarygodnych podstaw, żeby powiedzieć, że ten stosunek wynosił na przykład 1:8, 1:10 czy 1:20.

-Po stronie ukraińskiej możemy się spotkać z tezą, że to po prostu była wojna toczona przez dwie równorzędne strony.

– Najwyżej w tym sensie, że i jedni i drudzy do siebie nawzajem strzelali… Natomiast o jakiej równowadze możemy mówić, skoro na Wołyniu Ukraińców było wówczas 1,8 miliona, a Polaków na terenach wiejskich maksimum 250 tysięcy. Wsie polskie stanowiły tam odrębne enklawy – to nie jest Galicja, gdzie proporcje są zupełnie inne.

– Czy podejmowano próby rozmów? I czy można sobie wyobrazić rozwiazanie konfliktu na Wołyniu w trybie negocjacji?

– Przez cały czas – zarówno przed akcją, jak i nawet w czasie jej trwania podejmowano próby porozumienia, podjęcia negocjacji, doprowadzenia do zamknięcia konfliktu. Problem jednak polegał na tym, że nikt z polskiej strony nie uważał, że może sobie pozwolić na wyrażenie zgody na rezygnację z części terytorium Rzeczypospolitej.

Tymczasem przyjęcie założenia integralności terytorialnej Rzeczypospolitej uniemożliwiało jakiekolwiek próby porozumienia z Ukraińcami, ponieważ dla nich z kolei fundamentalnym założeniem było uwolnienie tego obszaru od jakichkolwiek wpływów polskich, a wręcz wyeliminowanie stamtąd Polaków. Do porozumienia mogło dojść dopiero wtedy, kiedy jedynym realnym zagrożeniem dla obu stron stali się Rosjanie oraz nacierajacy razem z nimi komuniści. To, co miało się zadziać potem, stawało się wówczas mniej ważne niż bieżąca walka przeciwko nadchodzącej okupacji. To także pokazuje, że przyczyną zbrodni nie była natura ludzka ani charakter narodowy. Kiedy kończy się etap sporu, w końcu roku 1944 i na początku 1945 roku, dochodzi do coraz większej liczby porozumień polskich i ukraińskich formacji. W latach 1945-1946 prowadzą one nawet czasami wspólne działania zbrojne.

– Czy istnieje zgoda strony polskiej i ukraińskiej co do faktów? Czy spór dotyczy wyłacznie interpretacji, czy także ustalenia, co się wtedy wydarzyło?

– Spór dotyczy wszystkich płaszczyzn, nie jesteśmy zgodni co do natury tego zjawiska. Ukraińcy działali wówczas według zasady, żeby “nie kalać własnego gniazda”.

Można ich zrozumieć, co nie znaczy zaakceptować. Nie chcą przyjąć, że OUN (B) i UPA mogły świadomie i celowo podejmować decyzje, których bezpośrednią konsekwencją była masowa czystka etniczna. Z kolei dla wielu Polaków odrzucenie tego sprawia, że właściwie nie ma o czym mówić. Kto zabił Polaków- Marsjanie? Najlepiej gdyby się okazało, że to komuniści z Moskwy sprawili, że na Wołyniu doszło do rzezi…

– Jest i taka hipoteza.

– Aby stwierdzić, że Moskwa miała bezpośredni wpływ na rozwój sytuacji na Wołyniu w 1943 roku w tym sensie, że sprowokowała ona tę masakrę, trzeba mieć na to jakieś dowody. Teoria, że winni są temu komuniści albo Niemcy, jest bardzo wygodna dla wielu, bo zdejmuje z nich odpowiedzialność. W mojej praktyce badawczej nie znalazłem niczego, co by taką wersję potwierdzało. Jeżeli mamy prosty sposób wyjaśnienia tego, co się stało, to po co szukać innego, bardziej skomplikowanego. Do pierwszych miesięcy roku 1943 narastała wrogość między Polakami i Ukraińcami na Wołyniu. Dochodziło wówczas do zamordowania z zimną krwią kilkudziesięciu osób w Parośli, co zostaje autoryzowane przez ukraińskie czynniki polityczne i lokalne struktury militarne, co z kolei jest odczytane jako zgoda na taką formę prowadzenia akcji antypolskiej, mającej na celu usunięcie z Wołynia Polaków.

W tle jest zasada radykalnego nacjonalizmu, mówiąca o budowie państwa ukraińskiego za wszelką cenę, a także założenie, że Polaków nie da się ani asymilować, ani uczynić obywatelami państwa ukraińskiego. A obłąkanie wojną, prowadzi zawsze do niewyobrażalnych zbrodni. Nie potrzeba żadnej dodatkowej filozofii, żeby to wyjaśnić.

Historiografia polska, mimo potępieńczych swarów, jakie w jej ramach trwają, pozostaje w gruncie rzeczy zgodna co do zasadniczej interpretacji tego, co wydarzyło się na Wołyniu i w Galicji. Panuje zgoda co do tego, że mieliśmy do czynienia z masową zbrodnią, dokonaną z nie dających się usprawiedlíwić pobudek politycznych, w dodatku dokonaną z premedytacją i z niewyobrażalnym okrucieństwem. Niezależnie od złożonego kontekstu i uwarunkowań, odpowiedzialność za tę zbrodnię ponosi strona ukraińska. Polska reakcja i odwet były obroną strony słabszej i zagrożonej całkowitym unicestwieniem. Wewnątrzpolskie spory rozpoczynają się dopiero od tego momentu i dotyczą głownie tego, jakim językiem można opisywać to co się wydarzyło, jak I na ten temat rozmawiać z Ukraińcami i czego domagać się od strony ukraińskiej.

Rozmawiał

Tomasz Wiścicki

Źródło:

Dziennik Kijowski/lipiec 2023

WOŁYŃ 1943 PO OSIEMDZIĘŚIĘCIU LATACH UKRAIŃSKI PLAN, POLSKI ODWET

Od Redakcji PN

Decyzja o zniesieniu obowiązującego od 2017 roku moratorium na poszukiwania i ewentualną ekshumację szczątków polskich ofiar rzezi wołyńskiej, została ogłoszona pod koniec listopada 2024 roku. Podczas wspólnej konferencji prasowej ministrów spraw zagranicznych zarówno Polski jak i Ukrainy Radosława Sikorskiego i Andrija Sybihy, Ukraina i Polska wymieniły się listami miejsc do poszukiwań i ekshumacji szczątków wzajemnych konfliktów historycznych – poinformował wiceminister kultury Ukrainy ds. integracji europejskiej Andrij Nadżos. Dodał on przy okazji, że Kijów jest nastawiony na dobre rozwiązania w tej sprawie. Premier Donald Tusk poinformował na platformie X, że zapadła decyzja o pierwszych ekshumacjach polskich ofiar UPA. Szef rządu podziękował ministrom kultury Polski i Ukrainy za dobrą współpracę. Jak nam wiadomo, już w kwietniu tego roku, rozpoczną się pierwsze ekshumacje szczątków polskich ofiar rzezi wołyńskiej pochowanych w dawnej miejscowości Puźniki oczywiście na Ukrainie. Fundacja Wolność i Demokracja, która dwa lata temu odnalazła to miejsce pochówku, otrzymała od władz ukraińskich zgodę na wydobycie polskich szczątków z tej ziemi i dalsze badania.

Więcej informacji o “Zbrodni Wołyńskiej” znajdą państwo na str:

Zbrodnia Wołyńska

https://ipn.gov.pl/https:/

 

 

.