Polski sąd wspiera cenzurę

Międzynarodowe korporacje, które zdominowały rynek mediów społecznościowych, od lat cenzurują treści krytyczne wobec genderowej agendy, realnie zawężając granice wolności słowa w internecie. Ignorują przy tym polskie prawo, które gwarantuje każdemu Polakowi wolność słowa. Sprzeciwiając się takim praktykom, zdecydowanie występujemy po stronie ofiar internetowej cenzury. Z uwagi na ogrom naruszeń wolności wypowiedzi nie możemy występować w każdej takiej sprawie. Wybieramy tylko precedensowe postępowania, których rozstrzygnięcia mogą się okazać przełomowe dla wypracowania wolnościowej linii orzeczniczej przez polskie sądy.

Jednym z nich jest sprawa redaktora Pawła Lisickiego. W 2019 roku dziennikarz współprowadził z redaktorem Markiem Miśko na YouTube program religijny „Wierzę. Magazyn katolicki”. Dwa odcinki programu, w których prowadzący przybliżali widzom nauczanie Kościoła katolickiego na temat postulatów ruchu LGBT, zostały usunięte przez administrację serwisu pod pretekstem szerzenia niedookreślonej „mowy nienawiści”.

Reprezentując redaktora Lisickiego, skierowaliśmy przeciwko firmie Google pozew w obronie jego dóbr osobistych, które zostały naruszone wskutek pomówienia red. Lisickiego o stosowanie „mowy nienawiści”. Odpowiadając na nasze zarzuty, korporacja twierdziła, że audycja naruszyła regulamin YouTube, który zakazuje publikowania treści propagujących nienawiść ze względu na „tożsamość i ekspresję płciową, płeć biologiczną/kulturową czy orientację seksualną”.

Sąd pierwszej instancji oddalił nasz pozew. Choć polskie prawo nie mówi nic o tzw. „mowie nienawiści”, to w ustnym uzasadnieniu orzeczenia sąd stwierdził, że redaktor Lisicki myli się, wskazując, że nie istnieje w prawie definicja „mowy nienawiści”. Co ciekawe, sąd nie przytoczył żadnej definicji „mowy nienawiści”. Powyższe orzeczenie sądu stanowi jaskrawy przykład odejścia przez sąd od norm prawnych na rzecz arbitralnego orzekania w oparciu o osobiste poglądy sędziego.

Dlatego nasi prawnicy, jak tylko sąd doręczy pisemne uzasadnienie wyroku, przygotują apelację w tej sprawie, licząc na to, że sąd drugiej instancji stanie po stronie gwarantowanej w Konstytucji RP wolności słowa.

Globalni giganci ponad prawem?

Chcąc uświadomić Polakom skalę zagrożeń związanych z ograniczaniem wolności wypowiedzi, opublikowaliśmy raport poświęcony wolności słowa w mediach. Analizując w nim szereg przykładów internetowej cenzury, zwracamy uwagę na fakt, iż serwisy internetowe takie jak Facebook i YouTube cenzurują treści publikowane przez użytkowników nie w oparciu o ich zgodność z obowiązującym w danym kraju prawem, ale o to czy nie naruszają arbitralnych zasad społeczności. W praktyce owa arbitralność skutkuje ograniczaniem zasięgów, blokowaniem i usuwaniem materiałów obrońców życia, rodziny, wiary i wolności.

W raporcie opisujemy między innymi przypadki ograniczeń, które Facebook nałożył w 2016 roku na polskie ugrupowania patriotyczne – takie jak Ruch Narodowy, Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, Młodzież Wszechpolska oraz indywidualnych użytkowników, którzy publikowali plakat zachęcający do wzięcia udziału w Marszu Niepodległości, który przedstawiał husarza, krzyż i manifestujących ludzi. Media zwracały w tym samym czasie uwagę, iż na Facebooku istnieją profile propagujące treści pedofilskie, np. profil

Najseksowniejsze 4‑, 5‑ i 6‑latka”. Po jego zgłoszeniu administracja serwisu uznała, że nie narusza on standardów społeczności…

W publikacji omawiamy przykłady blokowania kont partii politycznych i polityków na Facebooku. Ich ofiarą padło w styczniu 2022 roku konto Konfederacji, której administracja serwisu zarzuciła dezinformację na temat pandemii Covid‑19. W obronie partii, pomimo politycznych różnic, stanął wówczas polski rząd. Premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że działania serwisu uderzają w podstawowe wartości demokratyczne. Konfederacja pozwała administratora serwisu przed polskim sądem, żądając od sądu uznania, że portal społecznościowy nie może blokować konta legalnie działającej partii politycznej i usuwać publikowanych przez nią wpisów, o ile nie naruszają one polskiego prawa. Korporacja przyjęła w tej sprawie strategię biernego oporu, unikając formalnego doręczenia pozwu. Ostatecznie jednak profil Konfederacji na Facebooku został przywrócony w czerwcu bieżącego roku.

Wspominamy też między innymi o zablokowaniu przez Facebook możliwości promocji filmu dokumentalnego opublikowanego przez łódzki oddział Instytutu Pamięci Narodowej, który poruszał temat niemieckiego obozu koncentracyjnego dla polskich dzieci, który z powodu wysokiej śmiertelności nazywano „Małym Oświęcimiem”. W tym samym czasie Facebook usunął opublikowany przez IPN wpis na temat zbrodniczej działalności Niemiec podczas II wojny światowej.

Innym przykładem jest usunięcie z serwisu YouTube kanału patriotycznej telewizji internetowej Media Narodowe, który cieszył się dużą popularnością, posiadając ponad 250 tys. subskrybentów. Prawdopodobnie usunięcie miało związek z raportem Stowarzyszenia „Nigdy więcej” (sugeruje to komunikat opublikowany na stronie Stowarzyszenia), który opublikowano krótko przed nim. Oskarżano w nim Media Narodowe o propagowanie „mowy nienawiści” oraz rozpowszechnianie treści antysemickich i antyukraińskich. „Nigdy więcej” zasłynęło ostatnio złożeniem do UEFA donosu na polskiego sędziego Szymona Marciniaka, w rezultacie którego jeden z najlepszych sędziów na świecie nieomal nie został odsunięty od prowadzenia finału Ligi Mistrzów. Powodem tego był udział sędziego w organizowanej przez jednego z liderów Konfederacji, Sławomira Mentzena, konferencji biznesowej.

W raporcie wskazujemy, że regulaminy popularnych serwisów społecznościowych charakteryzują się dużym stopniem skomplikowania i obszerności. W rezultacie ich stosowanie jest uznaniowe, co pozwala na dużą dowolność przy podejmowaniu decyzji o tym, czy dany wpis narusza czy nie narusza standardów społeczności. Wskazujemy, że cenzurowanie treści w internecie często odbywa się poza kontrolą ludzi, gdyż dane treści są automatycznie blokowane i usuwane w oparciu o wdrożone algorytmy. Dowodzimy, że ocenzurowani użytkownicy pozbawieni są realnej możliwości zaskarżenia decyzji administratorów serwisu do krajowych sądów, które skontrolowałyby zasadność i legalność zastosowanych ograniczeń.

W publikacji pokazujemy, że wolności słowa w internecie – obok cenzury międzynarodowych korporacji – zagrażają także działania krajowych służb specjalnych, które korzystając z prawa telekomunikacyjnego blokują strony mediów internetowych. Przykładem takich działań jest zablokowanie stron telewizji wRealu24. Wydawca telewizji złożył w tej sprawie skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który uznał jej zasadność, wskazując, że działania ABW były niezgodne z prawem.

Czy w polskich mediach panuje pluralizm?

W raporcie analizujemy również obecny kształt polskiego rynku medialnego, zastanawiając się nad tym, czy polskie media są obiektywne i pluralistyczne. Wskazujemy, że – zgodnie z krajowym ustawodawstwem – działalność radia i telewizji podlega koncesjonowaniu, natomiast w przypadku prasy mamy do czynienia z systemem rejestracyjnym. Przypominamy, że dziennikarze są zobowiązani do rzetelnego i możliwie obiektywnego relacjonowania bieżących wydarzeń politycznych. Niestety rzeczywistość jest zgoła odmienna.

Jednym z czynników, które negatywnie wpływają na naszą debatę publiczną, jest silne spolaryzowanie polskich mass mediów oraz ich ścisłe przywiązanie do konkretnych opcji politycznych. W efekcie takiego stanu rzeczy, autonomia dziennikarzy jest ograniczana, na czym cierpi ich rzetelność i obiektywność przekazywanych informacji.

Chcąc dotrzeć z naszym raportem możliwie najszerzej, zorganizowaliśmy debatę na jego temat, w której obok naszych ekspertów udział wzięli publicyści Łukasz Warzecha i Rafał Ziemkiewicz oraz dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich – dr Joanna Hajdasz. Podczas wydarzenia omówiliśmy zagrożenia dla wolności słowa i wolności mediów w kontekście wyniku październikowych wyborów parlamentarnych w naszym kraju.

Przeprowadziliśmy także drugą debatę poświęconą naszemu raportowi, w trakcie której jego autorzy dyskutowali na temat innego z poruszonych tam zagadnień, którym są fake newsy i dezinformacja. Nasi eksperci zwracali uwagę na to, że z powodu ogromu informacji dziennikarze często nie mają czasu na weryfikację ich prawdziwości, skupiając się na wybieraniu tych, które są najistotniejsze. Podkreślono, że obecnie informacja i fake newsy stały się bronią, czego przykładem jest wojna hybrydowa, którą Białoruś i Rosja prowadzą przeciwko Polsce, usiłując zrzucić na nasz kraj winę za kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej.

Bronimy prawa do wolnej debaty naukowej

Mając świadomość tego, że bez wolności słowa nie ma innych praw i wolności obywatelskich, otaczamy wsparciem prawnym lekarzy, którzy są obecnie pociągani do odpowiedzialności zawodowej za to, że podczas pandemii Covid‑19 wzywali do rzetelnej i wolnej debaty na temat skutecznych sposobów przeciwdziałania transmisji Covid‑19.

Reprezentujemy lek. Ewę Wendrowską, której zarzuca się propagowanie postaw antyzdrowotnych i informacji niezgodnych ze stanem wiedzy medycznej po tym, gdy podpisała zawierający licznie odniesienia do badań naukowych list otwarty środowisk medycznych do polskich władz oraz mediów. W jej imieniu przygotowaliśmy odpowiedź na zarzuty Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, w której wykazaliśmy, że wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec lekarza za podpisanie listu otwartego narusza Konstytucję RP, która zapewnia każdemu obywatelowi prawo do składania „petycji, wniosków i skarg w interesie publicznym” oraz „wolność wyrażania swoich poglądów”. Sąd Lekarski wydał postanowienie o zwrocie sprawy Naczelnemu Rzecznikowi Odpowiedzialności Zawodowej.

Wspieramy także dr Martę Roszkowską, która została ukarana naganą za wypowiedź medialną na temat sposobów leczenia Covid‑19 oraz lek. Annę Prześlicę-Martynowską, którą Naczelny Sąd Lekarski skazał na karę pieniężną w wysokości dwukrotnego miesięcznego

wynagrodzenia, uznając, że jej wypowiedzi naruszają dobra osobiste członków Okręgowego Sądu Lekarskiego. W obu tych sprawach złożyliśmy kasację do Sądu Najwyższego.

Pomagamy fizjoterapeucie, który został zwolniony z pracy w szpitalu w Chodzieży po tym, gdy odmówił zaszczepienia się przeciw Covid‑19. Przed zwolnieniem mężczyzna przez kilka miesięcy był szykanowany. Wzywano go „na dywanik” do wicedyrektor placówki, która w obecności innych pracowników w bardzo protekcjonalny i niemiły sposób wyśmiewała jego poglądy i wywierała presję, zmuszając do zaszczepienia. Fizjoterapeucie grożono przeniesieniem do ekipy sprzątającej placówkę medyczną w godzinach nocnych. Ostatecznie mężczyźnie wręczono wypowiedzenie, od którego złożył on odwołanie do sądu pracy, żądając przywrócenia do pracy i odszkodowania za dyskryminację. Ponieważ sąd pierwszej instancji oddalił pozew, złożyliśmy apelację.

Razem obronimy wolność słowa

Prawnicy Ordo Iuris od lat z pełną determinacją bronią gwarantowanej konstytucyjnie wolności słowa, sumienia i wyznania. Naruszeń wolności słowa w tej materii jest niestety coraz więcej. A każde z naszych działań wiąże się z koniecznością ponoszenia określonych kosztów.

Włączenie się w pojedyncze precedensowe postępowanie dotyczące cenzurowania treści w internecie to koszt nie mniejszy niż 12 000 zł. Zwycięstwo w każdej z takich spraw będzie stanowić milowy krok na drodze do zmuszenia globalnych koncernów do przestrzegania obowiązującego w Polsce prawa. Kontynuowania postępowania w sprawie red. Pawła Lisickiego, którego program został zdjęty przez YouTube za przywoływanie nauczania Kościoła katolickiego, wymaga zabezpieczenia 15 000 zł.

Prowadzenie jednej sprawy w obronie wolności debaty naukowej na temat metod przeciwdziałania epidemii Covid‑19 to wydatek rzędu 10 000 zł. Obecnie prawnicy Instytutu występują w 3 takich postępowaniach, reprezentując dr Martę Roszkowską, lek. Annę Prześlicę-Martynowską oraz lek. Ewę Wendrowską.

Pomoc fizjoterapeucie, który pomimo wzorowego wykonywania swojego zawodu, został zwolniony tylko i wyłącznie za odmowę poddania się szczepieniu przeciw Covid‑19, to koszt co najmniej 8 000 zł.

Sprawy, które tu opisałam, to tylko drobna część wszystkich precedensowych postępowań, w których bronimy nie tylko konkretnych ofiar cenzury i wykluczania, ale też zabezpieczamy wolność słowa dla każdego z nas, bo każda z tych spraw może mieć wpływ także na nasze życie. Od rozstrzygnięcia w sprawach takich jak sprawa Pana Janusza Komendy z IKEI zależy to, w jaki sposób zachowają się w przyszłości inni pracodawcy. Nasz sukces sprawi, że każdy z nich dwa razy się zastanowi, zanim zdecyduje się zwolnić swojego pracownika za jego wiarę, poglądy i przekonania.

Z wyrazami szacunku

 

 

 

 

P.S. Gdy w ubiegłym tygodniu zadzwoniłam do Pana Janusza Komendy, by przekazać mu informację o korzystnym, prawomocnym wyroku krakowskiego sądu drugiej instancji, Pan Janusz serdecznie podziękował za pomoc prawnikom Instytutu, wspominając dzień, w którym został zwolniony i od razu po powrocie do domu, usiadł do komputera, by napisać mail z prośbą o pomoc prawników Ordo Iuris. Jak stwierdził: „skoro mam mierzyć się z dużą międzynarodową korporacją, to muszę się zwrócić o pomoc do prawdziwego giganta”. Te słowa podziękowań przekazuję na ręce wszystkich Przyjaciół i Darczyńców Ordo Iuris, bo to właśnie dzięki wsparciu ludzi takich jak Państwo możemy być dziś „gigantem”, gotowym do zwyciężania w sądowych bataliach z największymi.

Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk

Ordo Iuris – Wesprzyj nas


Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców.