Granica polsko-białoruska w okolicach wsi Usnarz Górny.
https://pl.wikipedia.org/
Aby się jako tako poruszać w temacie amerykańskim, trzeba raczej zastanowić się, co było podstawą (przyczyną, bazą) osiągniętego sukcesu ekonomicznego. A że było to narzędziem, mechanizmem i metodą w innych krajach, możemy się przekonać bez problemów, porównując warunki w których działali naśladowcy oraz rezultaty jakie osiągnęli. Wymieńmy niektóre czynniki:
-
Wolność – traktowanie tego w sposób dosłowny a nawet nieznany w innych częściach świata, co stało się wręcz przysłowiowe a nawet znane ze swego sarkastycznego odniesienia; chce się podkreślić to, że Amerykanie, wręcz przesadzają w ekspresji, w uzewnętrznianiu swego przywiązania do wolności
-
Przedsiębiorczość – niczym nie zakłócona, rozumiana jako siła napędowa gospodarki i jej sukcesu, wspierana przez wszystkich, z instytucjami włącznie
-
Pieniądz – jako cel działania w każdym wymiarze ludzkiej aktywności
-
Sztuka – ważny kanał samorealizacji nie tylko jednostki, choć tej jakby przede wszystkim
-
Obowiązek rządu – stworzyć jak najlepsze mechanizmy gospodarczego sukcesu i ograniczać jak tylko możliwe, ingerencje i przeszkadzanie rozwojowi
Aby nie zanudzać, damy sobie spokój z dalszymi szczegółami zwłaszcza, że za sprawą europejskich specjalistów od kierowania państwem, przypłynęły do USA (i Kanady), inne pomysły a lata 30-te charakteryzowały się szczególnym nasileniem problemów społecznych. Różne prądy filozoficzne społeczne i różne podpowiedzi dla rozwiązywania kryzysów gospodarczych, zaowocowały większą a następnie coraz to większą interwencją państwa (rządu), w sprawy, których rząd dotychczas się nie dotykał. Następowało to powoli, program rozłożony był na długie lata, a autorzy wszelkiego typu ostrzeżeń byli odsuwani, ignorowani, wyśmiewani i odrzucani. Jest tak zresztą nadal. W latach 60-tych ub. stulecia, wykorzystując naturalne skłonności młodzieży, wykonano „rewolucję hippisów”, po których istnieniu, ślad pozostał w każdej amerykańskiej korporacji, rządzie i gdzie popadnie. Hippisi czegoś chcieli, rozrabiali ile wlezie (ale bez przesady), otrzymali to czego chcieli (ciepłe posadki, okupowane do dziś), a amerykańska machina produkcyjna, wytrzymała wszystko, dzięki szczątkom wolności a właściwie tego co z niej pozostało. Nie wspominam tu o osławionych elementach seksualnych związanych z dalszym doskonaleniem społeczeństwa, ani o przyspieszaczach ani o stymulantach, które są oczywiście nadal zakazane. Nie przeszkadza to nijak w powszechnym dostępie do „używek” oraz dynamicznemu wzrostowi ich sprzedaży.
Około 130 lat wcześniej, w USA rozpowszechniło się użycie na masową skalę opium, przywiezionego przez chińczyków i monopolizowanego przez nich. Ktoś się połapał, że w ten sposób łatwo zahamowany zostanie rozwój państwa. Zakazano stosowania i wyeliminowano skutecznie problem na długie lata. „Rewolucja hippisów” nie była wyłącznym dziełem rozwydrzonych, młodych krzepkich, zasobnych i nieobliczalnych, nieodpowiedzialnych ludzi. Była i nadal pozostaje, narzędziem nie żadnej społecznej pożądanej nade wszystko przemiany, ale metodą rozwalenia społeczeństwa. Nie było ono nigdy jednolite, jednak wydarzenia z okresu wojny secesyjnej, oraz sposób rozwiązania konfliktu, wszelkie podziały skutecznie odsunęły na całe lata.
Lata I-wszej i II-giej wojny światowej, do których Ameryka została wciągnięta, uświadomiły co najmniej amerykańskim członkom establishmentu, że rola tego państwa, na arenie międzynarodowej musi sprostać wymaganiom o znacznie szerszym charakterze. Powołanie ONZ nie było ani przypadkiem ani żadną fanaberią. Próba ta nie powiodła się – jak to widać z perspektywy czasu – ponieważ kraje przystępujące do kontraktu, nie zamierzały niczego dotrzymywać. Rozmywanie idei (pierwsza próba, walka z kolonializmem – bezowocna), budowanie pozorów, wzniecanie konfliktów na peryferiach (Korea, Kuba, Wietnam, Bliski Wschód), nie powiodła się – rewolucja światowa pozostała mrzonką aparatczyków lewactwa.
Najskuteczniejsze, najbardziej widoczne zmiany prowadzące w kierunku pożądanego przez rewolucjonistów z pod znaku sierpa i młota, rozwoju społecznej świadomości, nastąpiły w warstwie przewidzianej przez Orwella. Uwaga ta powielona jest już tysiące razy i nic jakoś nie jest w stanie temu zaprzeczyć. Każda jednostka ludzka, jest w jakimś stopniu egoistą i żadne zaklęcia tego nie odwrócą. Zatem każdy widzi ten świat po swojemu, to jest tak, jak chce widzieć a nie tak, jak się Orwellowi kiedyś jedynie proroczo wydawało, choć to właśnie następuje na naszych oczach.
Ciąg dalszy nastąpi.
Marcisz Bielski, USA