Zbigniew Chałko – poeta powstania

Zofia Sikorska – Ratschka

 Niełatwo jest pisać o poecie. Skąd wziąć słowa godne jego subtelnej twórczości? Czy lekkie jak pianka, czy płomienne i żarliwe jak miłość albo gorzkie i czarne od smutku jak śmierć?

Jemu to mowa anielska samorzutnie spływa na papier. Najwłaściwsze słowa potrafią oddać wszystkie odcienie uczuć, przyspieszając czytającemu bicie serca, waląc w skronie młotem i wyciskając łzy. Prawdziwy poeta już tak się rodzi, że jego myśli nie układają się w codzienne wyrazy, ale w granie harfy, brzęczenie pszczół i szum gałęzi drzew, a jego wizje mienią się kolorami tęczy. W dodatku, jeśli przyjdzie mu żyć w czasach tragicznych, przeżywać patos krótkich chwil wolności, a potem zaznać goryczy klęski, wtedy jego głos nabiera heroicznych brzmień, sięga do niebios i piekła.

Zbigniew Chałko nie miał nawet 20 lat, kiedy zaczęła się II wojna światowa. Zaledwie po maturze, przyjęty do Szkoły Podchorążych, brał udział obronie Grodna. W ciężkich walkach został ranny i przebywal w szpitalu. Jesienią udało mu się przedostać do Warszawy, gdzie wstąpił do Armii Krajowej, używając pseudonimu “Cyganiewicz”.

W 1944r. brał udział powstaniu warszawskim: walczył na Starówce i w ruinach Poczty Głównej. Był świadkiem śmierci kolegów. Gorzko przeżywał brak pomocy z Zachodu i klęskę zgruzowanego miasta. Wtedy powstały płomienne Strofy staromiejskie. Językiem prostym, bez nowomodnych udziwnień, wyraża swe bolesne przeżycia. Jest szczery i zrozumiały, przez co trafia do trzewi czytelników, a jego forma wyrazu jest najpiękniejszą liryką.

Dzień Przedostatni

Leżymy to szarej bruździe świtu,
od Wisły już ćwierkają kule,
dniu przedostatni — ty nas przytul
najtkliwiej i najczulej.

W płomieni szepcie i szeleście
noc wypalona popieleje
i rządzi śmierć na Starym Mieście,
czarną chorągwią klęski wieje.

Nagle — trąconych gruzów turkot
budzi ruiny oniemiałe:
to ksiądz, wiedziony sygnaturką
przyszedł nakarmić Bożym Ciałem.

Sukienka na nim podkasana
i rdzawy pył na biednej wełnie.
Głowa odkryta, bo niósł Pana w żołnierskim hełmie.

Ku chmurom dźwignął
Chleba skrawek,
świtową szarość rozpromieniał
I błogosławił nim Warszawę
W ten przedostatni dzień zniszczenia.

Warszawska golgota

Szedł Chrystus złamany
pod brzemieniem Krzyża,
Pochylił się boleśnie,
do ruin się zniżył.

Szedł zgliszczami Podwala,
Piwnej, Świętojańskiej
I rosły przed Nim nowe
Stacje Męki Pańskiej.

Szedł zgliszczami Śródmieścia
Woli i Ochoty
I próżno szukał kresu
warszawskiej Golgoty.

I prożno szukał ludzi
pośród pogorzeli;
Nie ma ludzi w tym mieście
Wszak ludzie posnęli.

I próżno szukał wzrokiem
wśród ruin dokoła
Weroniki, co chustą pot Mu
zetrze z czoła.

Aż spojrzał w czyjeś oczy,
w których zgasło życie
I znalazł w nich Swej twarzy
Najświętszej odbicie.

I pochylił się jeszcze,
bo krzyż jako ołów
Przygnótł barki cieżarem
Zburzonych kościołów.

I zapłakał i jeszcze
do gruzów sie zniżył;
Na Krakowskim, raz czwarty,
padł Chrystus pod krzyżem.

Po kapitulacji Warszawy , Chałko trafił do obozu jenieckiego , stalag XI B Fillingbosstel , gdzie przebywał do końca wojny.
Obóz, w pobliżu Drezna, leżał na linii spotkania wojsk rosyjskich i amerykańskich. W czasie pobytu w obozie Zbigniew prowadził dzienniczek. Starannie dzień po dniu zapisywał wszystkie wydarzenia, nawet błahe. Notował nastroje, nawet robił rysunki towarzyszy.

Pamiętnik ten jest nie tylko wartościowym dokumentem historycznym, ale, pisany przez wrażliwego obserwatora, jest wzruszającą lekturą. Po śmierci autora w 1994 roku jego żona, Włada Chałko opracowała i opublikowała go pod tytułem Dziennik Jeniecki.

Zbigniew Chałko po wojnie nie wrócił do kraju. W latach sześćdziesiątych Oficyna Poetów i Malarzy (bardzo prestiżowe wydawnictwo) wydrukowała jego tomik poezji pod nazwą „Jaworowe Niebo”. Po wyjeździe do Chicago Chałko pisał już głównie do szuflady, nie dbając o publikację. Czasem umieszczał swe wiersze w lokalnych pismach polonijnych. Dopiero po jego śmierci, staraniem żony, wydano w Lublinie w opracowaniu Bogusława Wróblewskiego wiersze zebrane pod tytułem „Dłoń pełna snów”. Zbiór ten zawiera zarówno wiersze powstańcze, jak i pisane na emigracji, nasiąknięte tęsknotą do kraju, wzruszające, pełne liryki.

Myślę, że każdy warszawiak pragnąłby mieć tę książkę. Mimo upływu czasu (77 lat od chwili wybuchu powstania) i mimo licznych publikacji innych poetów te wiersze przejmują swą autentycznością przeżycia i czarującą muzyczną melancholią. Dla tych wszystkich, którzy utrzymują, że powstanie było błędem i że należało go uniknąć, są kontrargumentem wykazującym spontaniczną emocję ludności, której nie sposób było opanować.

Prochy Zbigniewa Chałki spoczęły na warszawskich Powązkach, a prócz Krzyża Walecznych i Orderu Virtuti Militari należą mu się liście laurowe za najpiękniejsze wiersze powstańcze.

“Dziennik Polski” – Londyn

 Kopia artykuu  z  Dziennika Związkowgo,  niedziela, 17-19 grudnia 1991

Fotografia  Z. Chałko : gwiazda-polarna.com

Od Redakcji:
Chicago Tribune, kwiecień, 1994

Zbigniew T. Chalko, 72, of Chicago, a Polish poet and journalist, died Saturday at Lakeside Veteran’s Medical Center, Chicago. Mr. Chalko, a resident of Chicago’s Northwest Side, was the recipient of the Virtuti Militari, Poland’s equivalent of the Congressional Medal of Honor, which he earned as a member of the Polish underground during World War II. Born in Warsaw, Poland, Mr. Chalko lived in Chicago for the past 42 years. Survivors include his wife, Wladyslawa; a son, Christopher; a sister; a brother; and three grandchildren. Mass will be said at 10:30 a.m. Wednesday at St. Constance Catholic Church, 5843 W. Strong Ave., Chicago.