Byle dużo
Część III
Wspomnienia z Irlandi
Autor: Piotr Kasperowicz
korekta i doradztwo: Łucja Lange
Łódzkie Stowarzyszenie Promocji Kultury ‘AlcHemia’
Muzyka przed snem, owszem, jest możliwa. Pod warunkiem, że angielska, innej prawie wcale tu nie grają. Nie to, co w Polsce, ciężko trafić w eterze na coś rodzimego. Czyli grają prawie to samo, co w Polsce. Zazwyczaj jednak jestem zbyt zmęczony na słuchanie. Tym bardziej jeśli rano trzeba wstać przed szóstą, bo pracujemy na zmiany. Jeden tydzień na rano, jeden na popołudnie. Czyli z tym porannym wylegiwaniem się, wiadomo, nie jest tak do końca… Jeszcze nie zdarzyło mi się tu tak naprawdę wyspać. W ogóle nie pamiętam, kiedy przytrafiło mi się ostatnio obudzić o poranku absolutnie zregenerowanym i zrelaksowanym, odetchnąć pełną piersią świeżutkim powietrzem ledwo ogrzanym kilkoma promieniami słońca i szybko wstać, aby niczego nie stracić z rozpoczynającego się dnia. Niezależnie od ilości snu. To jest jakieś cudowne wspomnienie z wczesnego dzieciństwa. Tak mgliste, jak nierealne obecnie. Nic to, będę pracował nad doznaniami. Kupię byle flaszkę i obalę w kącie za domem przy śmietniku. Byle dużo. W domu tak samo zimno, jak na zewnątrz. Trzeba się rozgrzewać ze źródeł alternatywnych. Trzy dni temu skończył nam się olej opałowy. Pośrednik nie może się zebrać i przedzwonić do dyspozytorni. Wolałby, abyśmy sami sobie kupili. Poprosiłem Ocset o jakąś perswazję z góry. Ponadto, nikt nie ma klucza do zbiornika na płynną energię. Zapowietrzyła się pompa w mechanizmie grzewczym. Ciepłej wody też nie ma. Jeden z młodszych menadżerów z magazynu przyszedł do naszego domu by pomóc. Bezskutecznie. Obiecał zadzwonić do znajomego fachowca. Driving milczy. Złoty laur za organizację. Muzyka przed snem, taaa… Tuż przed hibernacją.
[…]